• Pacjent zmarł po rutynowym zabiegu usuwania kilku zębów, który był przeprowadzany w znieczuleniu ogólnym.
  •  Dentyście zarzuca się, że niewłaściwie podał dożylnie środki znieczulające. Mając pacjenta wysokiego ryzyka, nie monitorował przebiegu sedacji.
  • Lekarz czeka na rozprawę sądową.

Lyle Schmidt (57 lat) udał się do dentysty w Rockford , w Stanach Zjednoczonych, na planowy zabieg usuwania kilku zębów.

Stomatolog Kurtis Wirth  podał mu dożylne znieczulenie. Według dokumentacji medycznej w trakcie prowadzenia zabiegu pacjent otrzymał  dodatkowe dawki flumazenilu i naloksonu. Wkrótce po tym przestał oddychać i doznał zatrzymania akcji serca. Został przewieziony do szpitala  Saint Anthony Medical Center w Rockford, gdzie zmarł w trzy dni później.

 Rodzina mężczyzny złożyła  pozew  przeciwko dentyście z Rockford.

- Na swojej stronie internetowej dentysta  Wirth stwierdza, że jest jednym z niewielu praktykujących stomatologów w stanie Illinois, którzy mają licencję na podawanie sedacji dożylnej. Mimo to, jednak nie udało mu się odpowiednio ocenić ryzyka związanego ze znieczuleniem w warunkach gabinetu stomatologicznego i  odpowiednio dobrać śródoperacyjne dawkowanie środka znieczulającego, podkreślał  adwokat rodziny zmarłego pacjenta John A. Mennie.

W pozwie złożonym w  Sądzie Okręgowym Winnebago dentyście zarzuca się, że niewłaściwie podał dożylnie znieczulenie mając  pacjenta wysokiego ryzyka, nie monitorował przebiegu sedacji, a także nieodpowiednio chronił drogi oddechowe Schmidta.