• Towarzyszący noszeniu maseczek brak wystarczającej ilości śliny prowadzi do powstania różnego rodzaju infekcji, owrzodzeń i zmian próchniczych.
  • Zbyt mała ilość śliny w niedługim czasie może doprowadzić do stanów zapalnymi dziąseł, do nieświeżego oddechu (bakterie beztlenowe produkują lotne związki siarki odpowiedzialne za niemiłą woń), owrzodzeń, a nawet paradontozy.
  • Do utrzymania prawidłowego nawilżenia jamy ustnej konieczne jest nawodnienie organizmu, co najmniej 2,5 l płynów dziennie, z czego większość powinna stanowić woda.

Przyczyny problemów dentystycznych w dobie pandemii

Od niedawna dentyści zauważają wzrost przypadków próchnicy oraz chorób dziąseł u osób, które  ostatnimi czasy nie zmieniały swoich nawyków higienicznych. Po zakrojonych na szeroką skalę badaniach okazało się, że głównymi winowajcami pogorszenia się stanu uzębienia są maseczki, które noszone są w celu ochrony organizmu przed wirusami.

Amerykańscy stomatolodzy ukuli nawet termin odnoszący się do zmian w jamie ustnej spowodowanych długotrwałym noszeniem maseczki – mask mouth. Jak to się dzieje, że kawałek materiału potrafi w tak dużym stopniu wpłynąć na kondycję jamy ustnej?

- Mechanizm, który doprowadza do pojawienia się chorób zębów i dziąseł jest w zasadzie prosty: maseczki sprawiają, że łatwiej jest nam oddychać przez usta, podczas gdy naturalną drogą dostarczania tlenu do organizmu jest nos. – wyjaśnia Romana Markiewicz-Piotrowska, lekarz stomatolog z Kliniki Stomatologicznej Piotrowscy i Bejnarowicz.

- Oddychając przez usta doprowadzamy do nadmiernego przesuszenia jamy ustnej, co skutkuje stanem, który stomatolodzy nazywają kserostomią. Kserostomia charakteryzuje się uczuciem suchości, pieczeniem, a nawet utrudnionym mówieniem, czy odczuwaniem smaków. Co jednak najważniejsze, brak wystarczającej ilości śliny prowadzi do powstania różnego rodzaju infekcji, owrzodzeń i zmian próchniczych. – dodaje ekspert z kliniki Piotrowscy i Bejnarowicz.

Ślina strategicznym sprzymierzeńcem zdrowego uzębienia

Ślina bowiem jest jednym z najważniejszych sprzymierzeńców w walce o zdrową jamę ustną. Pomaga pozbywać się resztek pokarmów, które osiadły na zębach, neutralizuje działanie kwasów, przywraca jamie ustnej naturalne pH, a także wspiera remineralizację szkliwa. Dzięki jej działaniu rozwój bakterii i grzybów jest zahamowany, a infekcje tłumione są w zarodku. Nie dziwi więc fakt, że brak wystarczającej ilości śliny w niedługim czasie może doprowadzić do zaburzenia naturalnej równowagi jamy ustnej, co skutkuje ubytkami i stanami zapalnymi dziąseł. Innymi możliwymi konsekwencjami są nieświeży oddech (bakterie beztlenowe produkują lotne związki siarki odpowiedzialne za niemiłą woń), owrzodzenia, a nawet paradontoza. Co możemy zrobić, aby uchronić się przed negatywnymi skutkami kserostomii?

Regularna zmiana maseczek

To prawda, że za pogarszający się stan uzębienia odpowiada noszenie maseczek, jednak rezygnacja z nich w żadnym wypadku nie jest akceptowalnym rozwiązaniem. Potwierdzone jest, że maseczki chronią przed rozprzestrzenianiem się wirusów (w tym koronawirusa) i są najłatwiej dostępną bronią w codziennej walce z pandemią. Zamiast więc zdejmować maseczkę, warto zaznajomić się z regułami, które pozwolą na zachowanie optymalnego nawilżenia jamy ustnej i zapobiegną niepotrzebnemu namnażaniu się bakterii.

Podstawową zasadą jest regularne zmienianie maseczki na nową. Syndrom mask mouth pojawia się najczęściej u tych osób, które przez długi okres noszą jedną i tę samą maseczkę. Trzeba bowiem pamiętać, że wraz z upływem czasu na jej powierzchni gromadzą się różnego rodzaju zanieczyszczenia, wirusy i grzyby, które mogą przeniknąć do jamy ustnej. Z tego względu należy wyrzucać zużytą maseczkę po każdym przyjściu do domu.

Jak sama nazwa wskazuje, są one jednorazowe, dlatego nie przechowujmy ich do następnego dnia z myślą, że „jeszcze się nadadzą”, ale pozbywajmy się ich najpóźniej pod koniec dnia. Co natomiast robimy z maseczkami materiałowymi? Po każdym powrocie do domu należy zalać je wrzątkiem, a następnie dokładnie wyprać. Warto również przed każdym następnym użyciem wyprasować je żelazkiem, by mieć pewność, że wszystkie mikroby zostały wyeliminowane.

Co jeszcze można zrobić, aby zredukować zagrożenia płynące z syndromu mask mouth? Przede wszystkim powinno się zrewidować przyzwyczajenia dotyczące noszenia maseczek. Dobrze jest wyrobić sobie nawyk oddychania przez nos, nawet jeśli na początku będzie nam to sprawiało trudność. W internecie znaleźć można liczne ćwiczenia, które pomogą nam uregulować oddech, sprawić, by nasz organizm był optymalnie dotleniony, a dodatkowo – uspokoić się i wyciszyć.

Jak wspomniano, główną przyczyną problemów z uzębieniem w przypadku osób noszących maseczki jest suchość w jamie ustnej, a oddychanie przez nos może ten dyskomfort znacznie ograniczyć. Należy zwracać więc uwagę na ten aspekt, a wizyty stomatologiczne nie będą tak często potrzebne.

Regularne nawadnianie organizmu

Do utrzymania prawidłowego nawilżenia jamy ustnej konieczne jest także optymalne nawodnienie całego organizmu. Z tego względu dobrze jest pamiętać o przyjmowaniu co najmniej 2,5 litra płynów dziennie, z czego większość powinna stanowić woda.

Zbyt mała ilość płynów jest szkodliwa nie tylko dla jamy ustnej, ale i dla całego ciała: woda bierze udział w procesach przemiany materii, chroni nas przed przegrzaniem i pomaga oczyszczać ciało z toksyn. Jej niewystarczająca ilość powoduje bóle głowy, duszności i zmęczenie. Jeśli jednak pomimo regularnego uzupełniania płynów oraz oddychania przez nos odczuwamy dyskomfort, suchość w ustach i nieświeży oddech, warto udać się do apteki po preparaty, które zwiększą produkcję śliny (tabletki, spraye, preparaty ślinozastępcze).

Regularne wizyty u dentysty

- Jednak absolutną podstawą dobrego stanu uzębienia są regularne wizyty u dentysty: W czasie pandemii bardziej niż kiedykolwiek powinniśmy pamiętać o odwiedzinach w gabinecie stomatologicznym. – przypomina Romana Markiewicz-Piotrowska.

- Wiele osób ignoruje pojawienie się pierwszych symptomów, takich jak np. utrzymujący się nieświeży oddech, pocieszając się myślą, że maseczka wytłumi nieprzyjemną woń. Wielu zaniedbuje podstawowe zabiegi pielęgnacyjne, takie jak szczotkowanie zębów z uwagi na częstsze przebywanie w domu. Częściej niż wcześniej pozwalamy sobie na niezdrowe przekąski i napoje, których spożywanie nie jest obojętne dla naszej jamy ustnej. To wszystko sprawia, że stan naszych zębów pogarsza się w bardzo szybkim tempie. Z tego względu wizyty kontrolne należy planować dwa razy częściej niż przed pandemią. – dodaje ekspertka. 

 * Lekarz dentysta Romana Markiewicz – Piotrowska z Kliniki Piotrowscy & Bejnarowicz Stomatologia Mikroskopowa. Absolwentka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, odbyła staż w Akademickim Centrum Stomatologii i Medycyny Specjalistycznej. Doświadczenie zdobywała między innymi we Włoszech oraz w Stanach Zjednoczonych. Przez lata pracy zdobyła szeroką wiedzę w dziedzinie protetyki, implantoprotetyki, endodoncji oraz stomatologii zachowawczej, ucząc się od najlepszych dentystów na świecie. Ukończyła również podyplomowe studia z dziedziny coachingu zdrowia.