• Na dzień dzisiejszy transfer pieniędzy NFZ wymagałby przepisania przysługujących statystycznie każdemu obywatelowi szumnych 52 złotych rocznie na wirtualne konto każdego obywatela i brak możliwości udzielenia świadczeń ponad ten limit.

  • Ilu lekarzy dentystów pracuje zawodowo w Polsce? Eurostat opiera się o GUS, a GUS już ostatnio przyznał, że zamierza korygować statystyki opierając się na rejestrach administracyjnych NIL.

  • Inicjatywy legislacyjne obarczone są ryzykiem, że ich ostateczny kształt będzie znacząco odbiegał od zamierzeń autorów (nie obowiązuje zasada niedopuszczalności rozszerzania zakresu przedmiotowego nowelizacji). Trudno w tej sytuacji zaproponować rządowi „otwarcie” ustawy o izbach, bo mogłoby się to skończyć naprawdę niekorzystnie dla całego środowiska.

Andrzej Cisło:
Do sporządzenia komentarza do wypowiedzi Piotra R. Grudzińskiego, wiceprezesa Związku Pracodawców Stomatologii skłoniło mnie zarówno poczucie powinności udzielenia wyjaśnień, jak i - co tu dużo mówić - pewna już niemal tradycja wymiany naszych komentarzy z Autorem.

Czas pandemii – czas weryfikacji

Rozumiem, że wstęp zawierający część historyczną ma jakąś swoją funkcję budowania uzasadnienia końcowych wniosków. Z ocenami tam zawartymi można się zgadzać lub nie. Pandemia, lockdown to ciężkie doświadczenia. Prognozy dla branży  w marcu 2020 r. snuliśmy dużo bardziej pesymistyczne.
Zgadzam się, że całe środowisko zdało ten egzamin, wielostanowiskowe poradnie również celująco - w tej kwestii akurat się zgodzimy. Górę wzięła nasza przysłowiowa już zaradność.

O co zabiega NIL?

Pominę zgrabny zabieg stawiający po dwóch stronach sporu izbę lekarską i 98 proc. większość „prywatnych właścicieli” placówek stomatologicznych. I to z jakiego powodu?

Z takiego, że walczymy o to, aby środków na rynku stomatologicznym było więcej?

Czy zachowanie przez pacjentów większej liczby zębów, lepszego generalnie stanu uzębienia nie służy całej korporacji? Czy postulowane przez nas godziwe zatrudnienie na bazie świadczeń publicznych nie jest pożyteczne dla lekarzy dentystów?

Czy komukolwiek zabroniono udzielania świadczeń komercyjnych z powodu realizowanego kontraktu? Czasem trudno pogodzić obie działalności, ale lekarze dentyści to ludzie świadomi i każdy tę decyzje podejmie samodzielnie.

Naszym zadaniem jest doprowadzenie do stanu, kiedy decyzje te nie będą dramatyczne, oraz nie będą się wiązały ze zubożeniem.

W przeciwieństwie do tego, czy innego Związku, izba lekarska reprezentuje i musi dbać o interesy wszystkich lekarzy dentystów, czasem będąc nawet zmuszona do umiejętnego ich wyważania.

Wszystkie pieniądze NFZ na rynek komercyjny?

Jako antidotum na kłopoty Autor podaje przepis na „sytuację win-win”. Jest to pomysł przekazania środków z NFZ na rynek komercyjny. Jest to de facto zgłoszony już lata temu postulat izb lekarskich, aby umożliwić każdemu stomatologowi udzielanie świadczeń publicznych.

Postulat formułowany był w czasach, kiedy jeszcze wydawało się, że zarówno dyskurs publiczny, jak i organizacja opieki zdrowotnej trzymają się jakichś reguł.

Dyskutowało się wówczas o podwyższeniu składki zdrowotnej.

Każdy, kto ma podstawową wiedzę o ekonomii wie przecież, że na dzień dzisiejszy transfer pieniędzy NFZ wymagałby przepisania przysługujących statystycznie każdemu obywatelowi szumnych 52 złotych rocznie na wirtualne konto każdego obywatela i brak możliwości udzielenia świadczeń ponad ten limit. 1/3 ceny wypełnienia komercyjnego dla każdego rocznie. Zero ortodoncji i zero protetyki, o zabiegach np. chirurgii stomatologicznej nie mówiąc. Jeśli nawet podniesiono by wysokość tych nakładów o 50 proc. - to też nie jest to kwota, którą pojedynczy obywatel mógłby racjonalnie zarządzać.

Oczywiście, rozmawiać można o wszystkim. O ile ten, czy inny Związek może (ryzykując pominięcie go w realnej publicznej dyskusji) wyjść w dzisiejszych czasach w przestrzeń publiczną z takim hasłem, o tyle w przypadku Naczelnej Izby Lekarskiej oparcie negocjacji z rządem o postulat z tylu względów nierealny byłoby taktycznym, niewybaczalnym błędem. 

Liczenie lekarzy dentystów

Pan Piotr Grudziński wraca do kwestii statystyki. Eurostat opiera się o GUS, a GUS już ostatnio przyznał, że zamierza korygować statystyki opierając się na rejestrach administracyjnych (NIL). Spisywanie znajomych lekarzy pracujących w UE i sprawdzanie czy nie ma ich w spisie aktywnych PWZ w RP nie nadaje się do badania dużych populacji. Przyjąć wystarczy, że każdy z pracujących dziś w UE naszych stomatologów musiał z całą pewnością wystąpić o stosowne zaświadczenie do izb. Wystarczy odjąć tę liczbę i wiadomo, że nie zmienia ona znacząco liczby osób z PWZ w rejestrze NIL.

Zresztą, sam Prezes Grudziński, obliczając wielkość miesięcznie wpływających od stomatologów składek na IL, do tego postulując budowanie na tym nowej rzeczywistości przyjął, że jest nas przynajmniej 33 tys., a nie 13 tys. - jak głosi. Policzył bowiem, że co miesiąc wpływa ponad 2 mln zł, co przy składce 60 zł daje prawie 34 tys. płacących składki. Więc jak to jest z tą statystyką?- chciałoby się zapytać.

A właśnie na tezie o nieprawdziwie podawanej przez NIL liczbie aktywnych stomatologów Związek opiera postulat „szerokopasmowego” importu lekarzy spoza UE i intensywnego kształcenia. Chyba w złą godzinę wypowiedziany postulat - mamy od dwóch dni kuriozalny projekt MZ o kształceniu lekarzy w publicznych (mam nadzieję, że pomaturalnych) szkołach zawodowych. Tak się ma przełożenie rzucanych postulatów „więcej lekarzy” na ministerialne ukazy.

Najlepszy reprezentant lekarzy dentystów

I tu dochodzimy do zapowiedzi zmian w reprezentacji lekarzy dentystów. To może być taki sam dziwoląg prawny, jak wspomniane przed chwilą kształcenie. Wiemy, że w niektórych krajach UE w skład ciał reprezentujących zawód stomatologa wchodzą przedstawiciele dental chains (sieci przychodni). W polskim systemie reprezentacji zawodów zaufania publicznego takiej możliwości nie ma. I w sumie nie musi być, bo lekarze poradni wielostanowiskowych, gdyby (powtarzam - gdyby) istotnie był jakiś powód do zabezpieczenia sobie własnego silnego głosu, mają szereg możliwości, choćby poprzez tworzenie własnych okręgów i wybierania własnych delegatów.

Niemniej, chciałbym wyraźnie podkreślić, że jestem daleki od stwierdzenia, że izby lekarskie w obecnym stanie prawa powszechnie obowiązującego, oraz wewnętrznego prawa izbowego są optymalnie przygotowane do reprezentacji naszego zawodu.

Podzielam uwagę o znaczeniu tytułu ustawy „o zawodach lekarza i lekarza dentysty”. Ustawie o izbach przydałby się lifting prawny, ale takich rzeczy raczej nie robi się w czasie epidemii.

Pan Prezes Grudziński najwyraźniej nie spotkał się z powszechnymi w środowisku osób współpracujących z parlamentem obserwacjami co do mankamentów legislacji w Sejmie. W szczególności, wszystkich ekspertów przeraża to, że nie dotrzymywane jest to, co zawsze było „kotwicą” legislacji - zasada niedopuszczalności rozszerzania zakresu przedmiotowego nowelizacji. Oznaczało to niemożność zgłoszenia już w parlamencie poprawek wykraczających poza określony w projekcie zakres regulowanej materii prawnej. Porzucenie zaś tej zasady oznacza, że dowolny poseł może w przypadku dowolnej ustawy w każdej chwili zgłosić dowolną poprawkę i ona może przejść.

Jak mielibyśmy przekonać kolegów w NIL do zaproponowania rządowi „otwarcia” ustawy o izbach, skoro mogłoby się to skończyć naprawdę niekorzystnie dla całego środowiska?

W zasady reprezentacji stomatologów w IL wpisanych jest parę mechanizmów ocierających się o wzajemną wewnętrzną sprzeczność. Daje się to obejść, ale pewne zmiany wydają się nieuniknione.