
- Nawet doświadczeni dentyści nie potrafią odróżnić zmanipulowanych cyfrowo obrazów od oryginałów. Ich wynik to 56 proc. trafień
- Zdarza się, że oszuści korzystają wielokrotnie z tego samego zdjęcia, aby uzyskać zgodę na refundację wykonania drogiego leczenia
- Potrzebne są rozwiązania zapobiegające manipulacjom. Tymczasem skutecznych metod, służących wykrywaniu fałszerstw, którym podlegają cyfrowe obrazy diagnostyczne - wciąż nie ma
Zmiany w cyfrowych zdjęciach rentgenowskich mogą wykraczać daleko poza regulację kontrastu obrazu - w celu poprawienia szczegółów w ramach diagnostyki lub usunięcia artefaktów – ze względu na potrzeby edukacyjne.
Szeroki wachlarz fałszerstw
Obrazy cyfrowe mogą być sztucznie przekształcane w celu wykazania nieistniejących:
- zmian próchnicowych,
- nieprawidłowości w strukturze zębów,
- zmian okołowierzchołkowych,
- obturacji endodontycznych,
- wskazań ku przeprowadzeniu augmentacji kości wyrostka zębodołowego.
Wydaje się, że nie ma barier w tworzeniu fałszerstw, a jeśli występują - to wynikają z ograniczonej kreatywności sprawców.
Udało się zdiagnozować wiele przypadków oszustw. Najczęściej chodziło o wielokrotne wykorzystywanie tego samego zdjęcia. Zdarza się, że dentyści w Stanach Zjednoczonych wysyłają ubezpieczycielom wielokrotnie to samo zdjęcie, aby uzyskać zgodę na zwrot wykonania drogiego leczenia. Nie przejmują się nawet tym, że jedno zdjęcie rentgenowskie przedstawiane jest jako przypadek występujący u pacjentów w radykalnie różnym wieku.
Bywało nieraz, że najbardziej wyraźne różnice w zdjęciach rentgenowskich wynikały z faktu, iż oryginały miały zaokrąglone rogi, tymczasem fałszywki - rogi przycięte pod kątem prostym. To był trop prowadzący do skazania 10 marca 2022 r. dentystę z Wisconsin, który uznany został przez sąd federalny za winnego siedmiu przypadków oszustw związanych z przedstawianiem fałszywych zdjęć rentgenowskich
Dlaczego wpadł król koron
Scott Charmoli wykonał przez cztery lata znacznie więcej koron niż 95 proc. dentystów w Wisconsin. Dentysta wystawił rachunki na ponad 4,2 mln dol. za wykonanie w latach 2016 - 2019 od 700 do 1000 koron rocznie. W jego przypadku nie chodziło o preparowanie zdjęć, a tylko o wielokrotne powielanie zestawu zdjęć pod nazwiskami różnych pacjentów.
Już w 1994 r. branża medyczna była przestrzegana przed możliwością komputerowych manipulacji w celu zmiany treści obrazów cyfrowych.
Wciąż nie ma standardowych aplikacji, które by wykrywały manipulowane cyfrowe obrazy rentgenowskie. Stosuje się tylko rozwiązania pozwalające na wyłapywaniu identycznych obrazów radiograficznych.
Specjaliści nie są w stanie wyłapać fałszerstwa
Naukowcy postanowili sprawdzić czy doświadczeni dentyści potrafią wykryć zmanipulowane cyfrowo obrazy. Okazało się, że oko specjalisty nie jest najlepszym detektorem preparowanych zmian. Uczestniczący w analizach specjaliści odkryli zmanipulowany obraz tylko w 56 proc. przypadków. Wynik ten był zatem raptem o 6 proc. lepszy od tego co mógłby przynieść całkowity przypadek.
Już w 1999 r. w pracy opublikowanej w Journal of the American Dental Association zwrócono uwagę na łatwość manipulowania obrazami cyfrowymi w przestępczych celach. Naukowcy nałożyli na zdjęcia rentgenowskie obrazy mające świadczyć o występowaniu:
- próchnicy w zaawansowanym stadium,
- patologii okołowierzchołkowej,
- złamań zębów.
Obrazy zostały przesłane do firm ubezpieczeniowych w celu uzyskania zgody na leczenie i jego wycenę. We wszystkich przypadkach towarzystwa ubezpieczeniowe autoryzowały proponowaną terapię na podstawie wyglądu zębów na fałszywych zdjęciach rentgenowskich.
Ubezpieczyciele byli wręcz zakłopotani gdy dowiedzieli się, że faktycznie nie było potrzeby leczenia dentystycznego. Eksperyment miał pokazać jak łatwo może dojść do leczenia, które w rzeczywistości nie zostało wykonane.
Brakuje efektywnych systemów zabezpieczeń
- Zasadniczo wszystkie cyfrowe zdjęcia rentgenowskie zębów są zapisywane w bazie danych jako oryginały. O ile użytkownicy wprowadzą zmiany, np. inne: kontrast, jasność, filtry - zmiany zapisywane są w „sesji”, ale oryginał pozostaje ten sam – tłumaczyła stan rzeczy Verena Lauterbach, senior manager w Dentsply Sirona, w wywiadzie udzielonym Dentistry Today.
Oryginalne pliki graficzne są definiowane w „ukrytym” tle. Rozwiązanie to służy unikaniu przypadkowych lub celowych manipulacji.
- W celu ochrony przed niepożądanymi zmianami w cyfrowych zdjęciach rentgenowskich zębów stosuje się ogólne zasady bezpieczeństwa cybernetycznego (np. zapory i skaner antywirusowy), ale okazuje się, że tego typu rozwiązania ograniczają tylko pewną grupę przestępstw - ocenia Verena Lauterbach.
Dzięki najnowszym aktualizacjom oprogramowania ulepszono środki zapobiegające nieautoryzowanemu dostępowi do danych, np. wprowadzono wyraźnie zabezpieczone interfejsy, które wymagają szyfrowania i uwierzytelniania podmiotów korzystających z materiałów zdjęciowych. Oczywiście o ile obraz jest eksportowany i przekazywany poza chronioną sieć, nagranie nie podlega już ochronie. To jednak tylko kopia, oryginał jest nadal chroniony w bazie danych.
Potrzebne są rozwiązania zapobiegające manipulacjom. Tymczasem skutecznych metod, służących wykrywaniu fałszerstw, którym podlegają cyfrowe obrazy diagnostyczne - wciąż nie ma. Dopiero wdrażane są techniki kryptograficzne, stosuje się podpisy elektroniczne i cyfrowe znaki wodne, które ostrzegałyby przed ewentualnymi manipulacjami obrazami ilustrującymi stan zdrowia jamy ustnej pacjentów.
Producenci będą zobligowani do wprowadzenia zabezpieczeń przed nieuprawnioną „rekonstrukcją” zdjęć cyfrowych tylko wtedy, gdy takie zapotrzebowanie zgłosi branża stomatologiczna lub tego typu standard nakaże prawo. Do czasu, gdy skuteczne zabezpieczenia obrazów cyfrowych nie będą standardowe - wiarygodną w stu procentach kopią będzie ta pochodząca bezpośrednio z oryginalnej komputerowej bazy danych.
źródła:
National Library of Medicine
Dentistry Today
Sciencedirect.com

Komentarze