Seksuolog zapoznał się z broszurą na prośbę Marka Michalaka, który chciał, aby prof. Lew-Starowicz mógł odnieść się do całości materiału, a nie tylko do fragmentów, które przedstawił mu dziennikarz „Wiadomości" TVP1. Co istotne, do seksuologa trafiła właściwa publikacja, a nie materiały z konferencji „Rola lekarza dentysty w rozpoznawaniu objawów przemocy wobec dzieci ze szczególnym uwzględnieniem wykorzystywania seksualnego", która w kwietniu br. odbyła się w ramach Międzynarodowego Kongresu z okazji XV-lecia Polskiego Towarzystwa Studentów Stomatologii, i na podstawie której media snuły wywody na temat innej publikacji.

- Zapoznałem się z całością materiału. Co mogę powiedzieć? Każda edukacja w zakresie molestowania dzieci może prowadzić do nadinterpretacji, ale wolę jeżeli pomyłka pójdzie w tą stronę, niż problem ma być zbagatelizowany - powiedział dla infoDENT24.pl prof. Zbigniew Lew-Starowicz.

Przypomnijmy, że kilka dni temu komentarz seksuologa był bardziej krytyczny.

- To jest jakaś za daleko idąca erotyzacja relacji międzyludzkich, dojdzie do absurdów, dojdzie do fałszywych oskarżeń i teraz można sobie dośpiewać, ilu rodziców będzie przesłuchiwanych po takich donosach - mówił kilka dni temu w rozmowie z „Wiadomościami" TVP1.

infoDENT24.pl dowiedział się, że Rzecznik Praw Dziecka poprosił seksuologa o uwagi do materiału. - Właściwie ich nie mam - mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz.