infoDEN24.pl: Nie całe środowisko związane z branżą stomatologiczną cieszy się z Pani prezydentury, bo zaproszenie Pani z wykładem będzie teraz mission impossible dla organizatorów kongresów, sympozjów i szkoleń.

Prof. zw. dr hab. n. med. Ingrid Różyło-Kalinowska, nowo wybrana prezydent European Academy of Dentomaxillofacial Radiology: Zdaję sobie sprawę, że nie całe środowisko cieszy się z mojej prezydentury (śmiech). Nawet w ostatnich dniach musiałam odmówić wygłoszenia wykładu, i to w moim rodzinnym Lublinie, ponieważ zaproponowany mi termin koliduje z dorocznym zebraniem Zarządu Głównego EADMFR w Brukseli. Ale mam też dobrą wiadomość dla potencjalnych uczestników kursów - Europejska Akademia planuje rozszerzenie oferty kursów o szkolenia doskonalące i na pewno co najmniej jeden z tych kursów będzie zorganizowany w Polsce. W najbliższych planach mamy szkolenie z zakresu diagnostyki obrazowej stawów skroniowo-żuchwowych w połączeniu z relacjami zwarciowymi, najprawdopodobniej odbędzie się ono w Warszawie. 

infoDENT24.pl: Zna Pani EADMFR od podszewki, to dobrze i źle zarazem: dobrze - bo łatwiej o merytoryczną diagnozę potrzeb, łatwiej wyznaczać odpowiedzialne cele, ale trudniej o świeże spojrzenie czynione okiem z zewnątrz. Co prezydent EADMFR uznaje za najpilniejsze zadanie dla towarzystwa.

Prof. Ingrid Różyło-Kalinowska: Najpilniejsze zadanie w tej chwili to właśnie wspomniane już szkolenia doskonalące. Od roku 2014 EADMFR organizuje raz w roku tzw. Kursy Juniorskie, z których pierwszy odbył się w Umeå w Szwecji, a trzeci w 2016 roku w Lublinie. Kursy mają na celu zapoznanie „narybku stomatologiczno-radiologicznego” z radiologią stomatologiczną i szczękowo-twarzową, a tym samym zachęcenie młodzieży do działania w strukturach EADMFR.

Dochodzą do nas jednak głosy, że także „seniorzy” pragną uczestniczyć w kursach, ale o wyższym stopniu trudności niż wspomniane kursy juniorskie. Jednocześnie pracujemy nad projektem akredytacji przez nasze towarzystwo kursów organizowanych przez inne jednostki. Docelowo takie „portfolio” zebranych poświadczeń uczestnictwa w akredytowanych kursach ma stanowić podstawę wydania certyfikatu czy dyplomu w zakresie radiologii stomatologicznej i szczękowo-twarzowej firmowanego przez EADMFR.

Tu od razu prośba do wszystkich organizatorów szkoleń radiologicznych w Polsce, aby oprócz programu w języku polskim przygotowywali także program w języku angielskim oraz tzw. „Learning Outcomes”, gdyż na tej podstawie Komitet Akredytacyjny EADMFR będzie mógł uznawać te kursy za część składową wyżej wymienionego portfolio. Docelowo nasze towarzystwo planuje organizować te kursy, których będzie brakowało na rynku, a będą konieczne do uzupełnienia kształcenia.

Inne projekty realizowane w tej chwili przez EADMFR to ankieta na temat kształcenia przeddyplomowego w radiologii stomatologicznej i szczękowo-twarzowej rozsyłana do wydziałów i oddziałów stomatologii w całej Europie, jak też konieczność uaktualnienia wskazówek dotyczących stosowania tomografii stożkowej w praktyce klinicznej. Wskazówki te zostały opracowane niemal 10 lat temu, a postęp w zakresie CBCT jest tak wielki, że wymagają one pilnej rewizji.

infoDENT24.pl: Nauka prawidłowego „odczytywania” obrazów na przykład z użyciem tomografii stożkowej okupuje pierwsze miejsce na liście Top Ten najbardziej pożądanych szkoleń przez lekarzy dentystów. To wskazuje niedostatek wiedzy w tym zakresie. Wystarczy zwiększyć liczbę szkoleń, czy może już pora, aby zrewidować system szkolenia przeddyplomowego?

Prof. Ingrid Różyło-Kalinowska: Niestety od 2005 r. w kolejnych wersjach rozporządzenia MZ w sprawie warunków bezpiecznego stosowania promieniowania jonizującego dla wszystkich rodzajów ekspozycji medycznej pokutuje zapis, że „zdjęcia stomatologiczne inne niż wewnątrzustne opisuje lekarz radiolog lub lekarz dentysta po odpowiednim przeszkoleniu w radiologii szczękowo-twarzowej”. Nadal nie ma wykładni prawnej, co oznacza to „odpowiednie przeszkolenie” i kto ma je zapewnić – czy kursy, czy szkolenie przeddyplomowe.

Standardy kształcenia na kierunku lekarsko-dentystycznym z 2012 r. również podają bardzo ogólnikowo, że absolwent tych studiów: „zna zasady diagnostyki radiologicznej” oraz „identyfikuje prawidłowe i patologiczne struktury i narządy w dodatkowych badaniach obrazowych (RTG, USG, CT – tomografia komputerowa)”.

Z drugiej strony w wielu innych efektach kształcenia pojawiają się sformułowania „diagnozuje” i „rozpoznaje”, a nie wyobrażam sobie, aby w obecnych czasach w większości przypadków lekarz dentysta nie korzystał z szeroko pojętej diagnostyki obrazowej w stawianiu rozpoznania i prowadzeniu leczenia (chociażby endodontycznego). Standardy te są jednak odmiennie interpretowane w różnych uczelniach medycznych – w niektórych (jak np. w Lublinie czy Poznaniu) od wielu lat istnieją wyodrębnione zakłady czy pracownie radiologii stomatologicznej i szczękowo-twarzowej, ale w innych przedmiot radiologia stomatologiczna jest prowadzony przez radiologów lekarskich, czasami w zakładach, które nawet nie posiadają stomatologicznego sprzętu rentgenowskiego, czy w innych zakładach stomatologicznych np. chirurgii stomatologicznej.

Jak można się domyślać, inny jest zakres wiedzy przekazywanej studentom w wyspecjalizowanych jednostkach, a inny, gdy prowadzący przedmiot są sfrustrowani, ponieważ nawet nie mają dostępu do stomatologicznych badań radiologicznych i nauczają teorii, a nie praktyki.

Warto zwrócić uwagę także na działania Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego w ramach projektu „PTSodnowa”, który między innymi powołał do życia Akademię Wiedzy i Praktyki, na której czele stoję jako wiceprezydent PTS. Celem tej Akademii jest dostarczanie wiedzy na jak najwyższym poziomie. Na początek we współpracy z Naczelną Izbą Lekarską zorganizowaliśmy w kwietniu 2018 r. w Warszawie dwudniowy, pilotażowy kurs interpretacji badań CBCT, na którym miałam przyjemność wykładać wraz z prof. Kaanem Orhanem z Turcji, byłym prezydentem EADMFR. Kurs jasno ukazał, jak potrzebna jest to tematyka – spodziewaliśmy się 20 uczestników, a skończyło się na 80 i długiej liście rezerwowej. W planach mamy dalsze szkolenia, ale już wiemy, że muszą być skierowane do poszczególnych specjalności lekarskich, gdyż inne są oczekiwania lekarza ortodonty, a inne endodonty czy chirurga stomatologicznego.

infoDENT24.pl: Czy wprowadzenie specjalizacji z zakresu radiologii szczękowo-twarzowej ma w polskich warunkach sens?

Prof. Ingrid Różyło-Kalinowska: Zapewne posypią się na mnie gromy za to, co powiem, ale wprowadzenie specjalizacji jako takiej nie ma na razie sensu. Spieszę wyjaśnić, skąd taka moja postawa. Wynika ona z obserwacji krajów, w których taka specjalizacja funkcjonuje. W większości przypadków specjalizację w tym zakresie robią osoby, które są zatrudnione w zakładach radiologii stomatologicznej i szczękowo-twarzowej, przy czym w tamtejszych realiach zakłady takie w swoich strukturach mieszczą nie tylko sprzęt rentgenowski stricte stomatologiczny, ale także pracownie tomografii komputerowej (TK), tomografii rezonansu magnetycznego (MR), pracownie ultrasonograficzne (usg), jak też aparaturę do fluroskopii pozwalającą na prowadzenie zabiegów wewnątrznaczyniowych.

Dla przykładu w Wielkiej Brytanii aktualnie jest raptem 17 specjalistów z radiologii stomatologicznej i szczękowo-twarzowej, w tym 3 osoby, które odeszły na emeryturę, ale zdecydowały się nadal pracować oraz 8 rezydentów, którzy w ciągu najbliższych 5 lat uzyskają tytuł specjalisty.

Jak widać w naszych realiach byłaby to kropla w morzu i taka garstka specjalistów nadal nie byłaby w stanie opisać wszystkich badań radiologicznych dla stomatologów. Zresztą przy obecnej bazie dydaktycznej w zakresie radiologii stomatologicznej nie byłoby także możliwości organizacji kształcenia specjalizacyjnego dużych grup lekarzy dentystów. Oczywiście w dalszej perspektywie należy ponawiać starania o wprowadzenie tej specjalizacji, ale uważam, że na dzień dzisiejszy bardziej właściwe byłoby stworzenie systemu kształcenia podyplomowego nie o charakterze specjalizacji, tylko postulowanej kilka lat temu umiejętności. Zresztą nadmienię, że program takiej umiejętności kilka lat temu napisałam, jednak trafił (jak i poprzednie wersje przygotowanych przeze mnie programów specjalizacji), do tzw. wiecznego archiwum.

infoDENT24.pl: Jakie jest stanowisko prezydent EADMFR w sprawie obowiązujących w Polsce przepisów traktujących o warunkach bezpiecznego stosowania promieniowania jonizującego w stomatologii. Chodzi głównie o wymogi, które trzeba spełnić przy użytkowaniu specjalistycznego sprzętu.

Prof. Ingrid Różyło-Kalinowska: Cieszę się, że w związku z nowelizacją Prawa Atomowego wymogi dla dentystów posiadających lub chcących zakupić aparaty wewnątrzustne zostały złagodzone. Uważam wręcz, że powinniśmy pójść jeszcze dalej i zrezygnować np. z używania fartuchów osłonnych ołowiowych w pantomografii. Jest wiele dowodów naukowych na to, że nie mają żadnego działania osłonnego, a wg wytycznych australijskiego odpowiednika PTS są wręcz szkodliwe, gdyż paradoksalnie zamiast chronić, jedynie zwiększają dawkę ekspozycyjną, którą pacjent pochłania z promieniowania rozproszonego. W wielu krajach europejskich, np. skandynawskich, nie ma obowiązku stosowania fartuchów osłonnych w pantomografii, a czym różni się biologicznie Polak, który ma wykonane takie zdjęcie bez fartucha np. w Norwegii i z fartuchem w naszym kraju, gdzie w trakcie urlopu korzysta z polskiej opieki stomatologicznej. Niczym. W naszych realiach, zwłaszcza w pokoleniu pamiętającym awarię elektrowni atomowej w Czarnobylu, fartuch ma raczej uzasadnienie psychologiczne, ale o tym może porozmawiamy kiedy indziej, bo to temat rzeka.

infoDENT24.pl: Nowego typu aparaty do rezonansu magnetycznego o mocy 7 Tesli powodują uwalnianie toksycznej rtęci z amalgamatowych wypełnień - to uzasadniona obawa, czy nieuzasadniony alarm.

Prof. Ingrid Różyło-Kalinowska: Doniesienia na ten temat zostały opublikowane na łamach bardzo prestiżowego czasopisma „Radiology”, więc na pewno są zweryfikowane przez wybitnych recenzentów i oznacza to, że w tak silnym polu magnetycznym uwalnia się toksyczna rtęć z amalgamatów. Natomiast w praktyce klinicznej nie musimy podnosić alarmu, gdyż nasi pacjenci badani są na co dzień w aparatach o znacznie niższej indukcji pola magnetycznego (najczęściej 1,5 T). Tomografy MR o mocy 7 Tesli są przeznaczone na razie do badań naukowych, chociażby z tego powodu, że są niezwykle kosztowne. Dla przykładu w Lublinie inwestycja w pierwszy w Polsce tomograf tego typu pochłonęła jedną piątą środków przeznaczonych na cały kompleks ECOTECH, wybudowany przez konsorcjum naukowe i mieszczący liczne laboratoria naukowego wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt badawczy z różnych dziedzin.

infoDENT24.pl: Czy dla środowiska naukowego w Polsce coś się wydarzy szczególnego za sprawą prezydentury EADMFR bieżącej kadencji? 

Prof. Ingrid Różyło-Kalinowska: 
Oczywiście, że w Polsce wydarzy się coś szczególnego za sprawą mojej prezydentury -  będzie to 18. Kongres EADMFR, który odbędzie się w Lublinie w czerwcu 2022 roku. Postaram się, aby nie było to jedyne szczególne wydarzenie związane z moją kadencją.