
Dzieci priorytetem...
21 maja 2009 roku Ewa Kopacz podpisała rozporządzenie, które określiło, że stomatologia dziecięca znalazła się wśród priorytetowych dziedzin medycyny. Decyzja słuszna, ale niestety nie podjęta z rozsądku, czy w efekcie merytorycznej dyskusji zainicjowanej przez Kopacz. Na liście znalazła się głównie dzięki czujności Rzecznika Praw Dziecka, który rzutem na taśmę zaapelował o wpisanie na nią stomatologii dziecięcej.
Kilka lat później Ewa Kopacz, w sprawie zębów dzieci, ponownie została wywołana do tablicy.
- Przedstawimy pakiet nowych rozwiązań, które mają usprawnić opiekę medyczną w szkołach i zwiększyć dostęp do stomatologii - mówiła w 2011 roku minister zdrowia.
Nowe rozwiązania miały być przedstawione w ciągu kilku tygodni. - Położymy na pewno nacisk na opiekę stomatologiczną. Chciałabym, żeby miała zdecydowanie szerszy wymiar, jeżeli chodzi o dzieci - mówiła Kopacz. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy.
...ale czy na pewno?
Ewa Kopacz była prawdopodobnie pierwszym ministrem zdrowia, który musiał dokładnie sprawdzić czym jest dentobus. Choć starania o zakup mobilnych centrów dentystycznych przez MZ sięgają wielu lat wcześniej, to za sprawą ofensywy (znów) Marka Michalaka, Rzecznika Praw Dziecka oraz prof. Barbary Adamowicz-Klepalskiej,ówczesnego konsultanta krajowego ds. stomatologii dziecięcej, idea dentobusów nabrała szerszego rozgłosu. Ewa Kopacz wielokrotnie była adresatem apeli o zakup choćby jednego dentobusu. Była zasypywana tragicznymi statystykami dotyczącymi stanu zębów dzieci i pomysłami jak rozwiązać ten problem. Przykłady udanych praktyk ze Szwecji czy Norwegii nie były jednak dla Kopacz wystarczającym argumentem.
Spór o RTG
Czasy urzędowania Ewy Kopacz na Miodowej zbiegły się z decyzją o tym, że aparat rentgenowski, musi znaleźć się w każdym gabinecie, który chce mieć kontrakt z NFZ. Pod koniec 2009 roku pojawiła się niespodziewana informacja (były takie pomysły, ale zaplanowane na kolejne lata), że dentysta bez rtg w gabinecie, od nowego roku, nie będzie mógł liczyć na kontrakt z Funduszem. Dentyści byli wściekli. Ostatecznie pod wpływem apeli - Ewa Kopacz „pozwoliła" na kontraktowanie świadczeń w 2010 roku na starych zasadach. Jednocześnie mówiła: „W kolejnych latach czekają nas zmiany. Tu warto się zastanowić w przyszłości, jakie powinniśmy postawić sobie wymogi. Czy idziemy w dół i obniżamy jakość, czy podnosimy jakość. Wszystko to musi być nie w oderwaniu od rzeczywistości".
Ewa Kopacz się broni
Zdaniem wielu była kiepskim szefem resortu zdrowia. Sama zainteresowana broniła się przed atakami opozycji argumentami. W opinii Kopacz to dzięki niej dyplomy polskich pielęgniarek uznawane są w UE, wprowadzono tzw. jednorodne grupy pacjentów czy wdrożono program stosowania pomp insulinowych u dzieci. To również Ewa Kopacz zdecydowała o tym, aby nie kupować szczepionek przeciwko świńskiej grypie, co okazało się trafioną decyzją. A w stomatologii?
- Nie zrobiłam nic? Czy "nic" to zmiana sposobu rozliczania prac protetycznych w stomatologii, rozszerzenie dostępu do świadczeń stomatologicznych? - pytała z mównicy sejmowej.
Szansa na rehabilitację
To tylko niektóre ze spraw dotyczących stomatologii i dentystów, na które wpływ miała Ewa Kopacz. Nie sposób nie wspomnieć o ogromnej liczbie pism i apeli dentystów, którymi szefową ministerstwa zdrowia zasypywali stomatolodzy m.in. o możliwość powołania audytu radiologicznego składającego się z członków okręgowych izb lekarskich czy opracowanie jednolitego komentarza do katalogu świadczeń stomatologicznych. Wiele z nich pozostało niestety bez odpowiedzi. To źle wróży na przyszłość, bo walczący o dobro polskiej stomatologii od premiera - kobiety nie będą mieli wsparcia.
Komentarze