O sprawie Kingi Jasiewicz szeroko informujemy tutaj. Kobieta przekonuje , że na rozszerzonym egzaminie maturalnym z biologii zaniżono jej punktację z trzech zadań. W efekcie nie przyjęto jej na kierunek lekarsko-dentystyczny Uniwersytetu Jagiellońskiego. Limit wynosił 262 punkty, jej zabrakło jednego.

Czy dziewczyna ma rację - o tym zdecyduje sąd.

Wiadomo na pewno, że system egzaminów nie jest bez wad. Przekonuje o tym najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli.

W dokumencie czytamy m.in., że co czwarta oceniona praca egzaminacyjna, zweryfikowana na wniosek zdającego, okazała się źle sprawdzona. I to w stopniu wymuszającym zmianę wyniku i wydanie uczniowi nowego świadectwa.

W latach 2009-2013 na ponad 40 tys. prac egzaminacyjnych, udostępnionych do wglądu zdającym, 10 tys. zostało na ich wniosek ponownie sprawdzonych. Wyniki egzaminu zostały zmienione aż w 1/4 przypadków (2,6 tys.). W większości (2,2 tys. prac) weryfikacja ta wynikała z konieczności poprawienia pomyłki w sumowaniu liczby przyznanych punktów.

- Zdarzały się także sytuacje, w których zdający mieli słuszne wątpliwości także co do liczby punktów przyznanych przez egzaminatora za poszczególne rozwiązania" - poinformował PAP rzecznik NIK Paweł Biedziak.

Kontrolerzy mają też zastrzeżenia do tworzenia testów. Jak wynika z kontroli, w latach 2009 - 2014 obowiązywało kolejno aż dziewięć różnych procedur przygotowywania zadań egzaminacyjnych.

- Centralna Komisja Egzaminacyjna zlecała komisjom okręgowym opracowanie arkuszy egzaminacyjnych bez określenia wymogów, jakie powinny spełniać zadania. Z propozycji zebranych w okręgach komisja tworzyła projekty arkuszy. Następnie sprawdzano ich przydatność - niestety, na niereprezentatywnej liczbie uczniów. Powszechną praktyką było także, że nawet jeżeli po próbnym teście zdecydowano się zmienić wadliwe zadania, to poprawionych arkuszy ponownie już nie badano, np. nie sprawdzano powtórnie, czy uczniowie je rozumieją oraz ile czasu zajmie im rozwiązywanie - zaznaczył Biedziak.

Według raportu, nierówno traktowani byli też - przez poszczególne Okręgowe Komisje Egzaminacyjne - sami zdający. Każda komisja ustalała własne zasady zarówno wglądu do prac, jak i ponownego sprawdzenia arkuszy oraz ewentualnej zmiany wyniku egzaminu.

Z kolei, jeśli chodzi o maturę, NIK poprosiła o wyrażenie swojej opinii rektorów uczelni publicznych.

- W większości stwierdzili, że egzamin maturalny, który zastąpił egzamin wstępny na wyższe uczelnie, nie jest miarodajnym potwierdzeniem wiedzy kandydatów na studia. Pozytywnie przygotowanie merytoryczne absolwentów szkół ponadgimnazjalnych do podjęcia studiów wyższych oceniło jedynie 11 rektorów, 26 wyraziło opinię negatywną - zaznaczył Biedziak.

Głównymi przyczynami niedostatecznego przygotowania kandydatów na studia według rektorów były: skrócony, trzyletni, okres realizacji programu nauczania w liceach, zbyt niski próg, od którego matura uznawana jest za zdaną, premiowanie w nowej formule egzaminów maturalnych osób o zdolnościach odtwórczych oraz brak wśród młodzieży umiejętności formułowania dłuższych wypowiedzi, udziału w dyskusji, analizowania problemów i wyrażania opinii.