
- Od 6 do 16 proc. (w zależności od woj.) zmniejszyła się od 2019 r. liczba podmiotów realizujących stomatologiczne kontrakty NFZ.
- Warunki finansowe stawiane przez publicznego płatnika coraz częściej uniemożliwiają świadczeniodawcom osiągnięcie dodatniego wyniku finansowego.
- Pandemia COVID-19 przybiła gwóźdź do trumny szkolnym gabinetom stomatologicznym.
Największe ubytki podmiotów leczących „na NFZ” obserwuje się w woj. kujawsko – pomorskim (o 16 proc.) oraz w lubuskim i warmińsko – mazurskim (po 15 proc.). Najmniejszy spadek liczby świadczeniodawców zanotowano w woj. małopolskim (6 proc.).
Tendencja ta zdecydowanie utrudnia dostęp do świadczeń stomatologicznych dla osób zdanych wyłącznie na publiczną ochronę zdrowia.
Oczywiście można relatywizować te dane, tłumacząc, że liczba świadczeniodawców nie zawsze musi oznaczać regres, gdyż na rynku działają większe podmioty. Nie jest jednak tak, że nowe umowy, których w ostatnich trzech latach nie podpisywano przecież wiele, opiewały na spektakularnie wyższe kwoty kontraktowe.
Wzrastają koszty usług stomatologicznych, a ich wyceny nie
Nowy reżim sanitarny, wynikający z pandemii wymusza ekstensywny styl pracy. Tak więc nie ma co liczyć, że gabinety stomatologiczne, współpracujące z NFZ, będą wykonywać ponadlimitowe świadczenia, optymistycznie licząc, że płatnik karnie ureguluje kwoty zobowiązań wykraczające poza kontraktowe limity. Podaży usług nie zwiększa zniesienie limitów w opiece stomatologicznej nad dziećmi i młodzieżą.
Sytuację komplikują zbyt niskie wyceny poszczególnych procedur, zmuszające świadczeniodawców do stosowania tanich materiałów, realizowania procedur, które coraz mniej mają wspólnego ze współczesną medycyną. Coraz trudniej jest obronić to co znajduje się w koszyku świadczeń gwarantowanych przed zarzutem stosowania rozwiązań, które nie dają gwarancji sukcesu terapeutycznego.
Nagminne rezygnowanie z kontraktów stomatologicznych
Racje lekarzy dentystów w rozmowie z Kurierem Porannym przedstawiła ostatnio Jolanta Szczurko wiceprezes ORL w Białymstoku, która stwierdziła m.in. że restrykcje wprowadzone z powodu pandemii bardzo ograniczyły działalność stomatologów, a koszty utrzymania gabinetów wzrosły. Wiceprezes ORL w Białymstoku przypomniała, że gabinety realizujące kontrakty NFZ nie otrzymały żadnej stawki kapitacyjnej, żadnego wzrostu ceny za punkt w ramach kontaktu. W najgorszej sytuacji znalazły się gabinety leczące uczniów w szkołach. Gdy placówki przeszły na nauczanie zdalne, szkolne gabinety zostały zamknięte.
- Gdyby dentyści pracowali jedynie w gabinetach szkolnych, to zbankrutowaliby. Mogli wprawdzie pobrać zaliczkę w wysokości 1/12 kontraktu, ale ją trzeba potem odrobić, a jak to uczynić, skoro mamy teraz wakacje? A na jesieni widmo pandemii? – relacjonowała Jolanta Szczurko dla Kuriera Porannego.
Wiceprezes ORL w Białymstoku przypomniała, że stawki proponowane przez fundusz nie zmieniają się od lat. Dentyści, którzy zatrudniają higienistki czy pomoce dentystyczne - a robi to większość gabinetów - nie otrzymują z NFZ żadnych dodatków na ten cel. To generuje dodatkowe koszty pracownicze, które od 1 lipca dodatkowo wzrosły za sprawą ustawy o minimalnych wynagrodzeniach pracowników medycznych.
Komentarze