
- NFZ płaci za leczenie stomatologiczne co najwyżej kilkanaście procent tego ile wynosi cena za podobną procedurę poza publiczną ochroną zdrowia
- Rocznie na jedną osobę przypada na świadczenia gwarantowane z zakresu stomatologii od 45 zł (woj. opolskie) do 90 zł (woj. lubelskie)
- Wycena NFZ staje się dla wielu nieopłacalna. Efekt jest taki, że w niektórych miejscowościach do konkursów na świadczenie opieki dentystycznej nie przystępuje nikt – ocenia Dariusz Paluszek wiceprezes OIL w Warszawie
- We wszystkich krajach Unii Europejskiej pacjent musi dopłacać do świadczeń stomatologicznych, a w ramach finansowania publicznego koszyki najczęściej biorą pod uwagę leczenie zębów przednich i sytuacje nagłe oraz leczenie dzieci - mówi prof. dr hab. Iwona Kowalska-Bobko, dyrektor Instytutu Zdrowia Publicznego CM UJ
- NFZ proponuje w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego ok. 2,6 mld zł, kolejne 10 mld zł Polacy dopłacają do leczenia stomatologicznego z własnej kieszeni

Czytaj więcej
Są wolne miejsca specjalizacyjne w stomatologii. ListaStawki za leczenie stomatologiczne z księżyca
Coraz częściej zdarza się, że proste wypełnienie to wydatek 300, 400, a nawet 600 zł. I nie są to pieniądze podawane jako górna granica realizowanej usługi. Tymczasem wypełnienie jednopowierzchniowe według cennika NFZ to ok. 40 zł - 45 zł. Dysproporcje cenowe są zatem drastyczne.
- Stawki wypłacane lekarzom dentystom w ramach kontraktów z NFZ nie przystają do rzeczywistości, co skutkuje rezygnacją z kontraktów kolejnych praktyk stomatologicznych, a co za tym idzie ograniczeniem dostępu do publicznej opieki zdrowotnej dla pacjentów. Za ekstrakcję zęba jednokorzeniowego płaci się 22,60 zł, za leczenie kanałowe - 84,70 zł. Te kwoty nijak mają się do realnych kosztów wskazanych świadczeń oraz ich cen w gabinetach prywatnych. Takie pieniądze nie pokrywają nawet pozapłacowych kosztów udzielenia świadczeń. Podobnie rażąco jest niska wycena świadczeń z zakresu ortodoncji – wskazuje przewodniczący Komisji Stomatologicznej ORL w Poznaniu lek. dent. Jacek Zabielski.
Stomatologia "na NFZ" w zaniku
Stomatolodzy przestali liczyć na lepsze czasy i masowo rezygnują z kontraktów. W skali kraju od 2019 r. do 2022 r. ubyło 17,3 proc. świadczeniodawców. Są województwa (kujawsko – pomorskie, opolskie, zachodniopomorskie, dolnośląskie) gdzie spadek sięga 25 proc.
- Lekarze dentyści są wypchani z systemu ubezpieczeń społecznych. Nasze usługi, świadczone na poziomie, którego oczekują od nas pacjenci, niestety są drogie. Wycena NFZ staje się dla wielu nieopłacalna. Efekt jest taki, że w niektórych miejscowościach do konkursów na świadczenie opieki dentystycznej nie zgłasza się nikt – ocenia w rozmowie z TVN24 dr n. med. Dariusz Paluszek wiceprezes OIL w Warszawie.
Przed takim scenariuszem przestrzega Andrzej Cisło wiceprezes NRL w poprzedniej, VIII kadencji Rady . W rozmowie z infoDENT24.pl zwrócił on uwagę na jeden znamienny fakt. Otóż w jego przekonaniu, świat stomatologii „na NFZ” i świat stomatologii „out of pocket” nie są układami rozłącznymi chociażby tylko z tego względu, że znacząca grupa lekarzy dentystów na co dzień funkcjonuje w obu tych systemach.
- Nikt nie twierdzi, że pacjent wyłącznie korzystający ze świadczeń w wymiarze publicznym - otrzyma w procesie leczenia wszystko to, co ma do zaoferowania współczesna stomatologia. Taka opcja jest nierealna. Jednak stomatolodzy pracujący poza publiczną opieką zdrowotną muszą zdawać sobie z tego sprawę, że tylko pacjent z w miarę z pełnym uzębieniem, będzie tym pacjentem, któremu mogliby zaproponować sensowny program sanacji uzębienia - mówi Andrzej Cisło.
Solidaryzm w leczeniu stomatologicznym
Na przykładzie stomatologii bardzo wyraźnie widać zasadę solidaryzmu w leczeniu ze środków publicznych. Składki tych, którzy nie chodzą do dentysty w ogóle lub leczą się tylko prywatnie - wykorzystują osoby nie mogące sobie pozwolić na płacenie za dentystę z własnej kieszeni.
Według GUS w publicznej stomatologii realizuje się rocznie 25 – 28 mln świadczeń. Pacjentów jest oczywiście kilkakrotnie mniej. Tak więc ci, którzy ustawiają się długich kolejkach do dentysty mają szansę na coś więcej niż doraźną interwencję z powodu bolącego zęba. To „więcej” niestety z każdym rokiem oznacza coraz mniej.
Lekarze z Porozumienia Rezydentów pytali swego czasu Polaków co sądzą o zmianach w organizacji systemu opieki zdrowotnej. Jedno z zadawanych pytań dotyczyło leczenia stomatologicznego: Czy powinno się zrezygnować ze stomatologii finansowanej z powszechnego ubezpieczenia?
Okazało się że Polakom wszystko jedno kto i jak będzie leczył ich zęby, aby tylko:
- dostęp do dentysty był nieograniczony;
- zapewniona została najwyższa jakość tego leczenia;
- nie trzeba było płacić za świadczenie.
Taki scenariusz jest realizowany w 2/3, bo za wysoką jakość świadczenia i to bez oczekiwania na leczenie, trzeba płacić z własnej kieszeni. Ile? Niemało, Polacy dokładają do tego co NFZ proponuje w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego (ok. 2,6 mld zł) kolejne 10 mld zł. Z reguły są to procedury, których nie ma w koszyku świadczeń gwarantowanych.
Jak rozkładają się koszty leczenia stomatologicznego
- Stomatologia jest dziedziną medycyny wąsko finansowaną ze środków publicznych. Koszyki świadczeń gwarantowanych w stomatologii są bardzo restrykcyjne i jeśli już gwarantują dostęp do usług to np. raz w roku na określone świadczenie np. diagnostyczne. Takich ograniczeń nie ma w innych dziedzinach medycyny. Oczywiście świadczenia stomatologiczne są drogie, więc w systemie po prostu nie ma na nie pieniędzy. W sytuacji, gdy dochodzi do wypadku i konieczności udzielenia pomocy w trybie nagłym, koszyki stomatologiczne otwierają się, ale są bardzo ograniczone w ramach planowego leczenia, mówi dla infoDENT24.pl prof. dr hab. Iwona Kowalska-Bobko, dyrektor Instytutu Zdrowia Publicznego CM UJ.
- W Polsce na ochronę zdrowia wydaje się ok. 6 proc. PKB. Takie kraje jak Niemcy czy Holandia, gdzie finansowanie ochrony zdrowia dochodzi do 10 proc. PKB, gwarantują dostęp do świadczeń stomatologicznych dla wybranych grup - najmłodszych pacjentów lub tych najstarszych po 65 roku życia. Trudno wskazać jednak kraj, który obejmowałby kompleksową bezpłatną opieką stomatologiczną osoby w wieku produkcyjnym. Taki pacjent we wszystkich krajach Unii Europejskiej musi dopłacać do świadczeń stomatologicznych, a w ramach finansowania publicznego koszyki najczęściej biorą pod uwagę leczenie zębów przednich i sytuacje nagłe oraz leczenie dzieci - mówi ekspertka.
NFZ płaci od 45 do 90 zł na osobę rocznie
Jak będzie wyglądała stomatologia „na NFZ” w 2023 r.? W każdym województwie inaczej, i w każdym źle . Statystycznie rzecz ujmując, stosunkowo największe pieniądze na leczenie stomatologiczne w 2023 r. przypadać będą mieszkańcom woj. lubelskiego 90 zł rocznie na osobę, dwukrotnie mniejszą kwotą będą dysponować osoby mieszkające w woj. opolskim.
2,697 mld zł na stomatologię według planów NFZ na 2023 r. rozłoży się tak:
- lubelskie, 191,500 mln zł, 90 zł rocznie na osobę,
- śląskie, 401,499 mln zł, 87 zł rocznie na osobę,
- małopolskie, 289,179 mln zł, 85 zł rocznie na osobę,
- podlaskie, 91,500 mln zł, 76 zł rocznie na osobę,
- pomorskie, 166,677 mln zł, 72 zł rocznie na osobę,
- średnia krajowa 71 zł rocznie na osobę,
- łódzkie, 174,583 mln zł, 70 zł rocznie na osobę,
- wielkopolskie, 232,805 mln zł, 68 zł rocznie na osobę,
- mazowieckie, 364,767 mln zł, 67 zł rocznie na osobę,
- warmińsko-mazurskie, 93,596 mln zł, 66 zł rocznie na osobę,
- podkarpackie, 139,662 mln zł, 63 zł rocznie na osobę,
- kujawsko-pomorskie, 125,536 mln zł, 62 zł rocznie na osobę,
- dolnośląskie, 167,913 mln zł, 58 zł rocznie na osobę,
- zachodniopomorskie, 99,905 mln zł, 58 zł rocznie na osobę,
- świętokrzyskie, 64,173 mln zł, 53 zł rocznie na osobę,
- lubuskie, 52,299 mln zł, 52 zł rocznie na osobę,
- opolskie, 41,496 mln zł, 45 zł rocznie na osobę,
- Dorosła osoba, w obliczu wykluczenia ekonomicznego z opieki stomatologicznej, nie przyzna się do tego, że nie chodzi do dentysty, bo ją na to po prostu nie stać. W zamian przekaże dzieciom bardzo niebezpieczny komunikat. Pojawią się zapewne argumenty o bezcelowości leczenia, bo zęby i tak ostatecznie wypadną. Z zakodowanym takim przekazem młodzi ludzie nie będą mieli dużej motywacji do dbałości o zdrowe zęby. To najgorszy scenariusz i do tego nie możemy dopuścić – przekonuje Andrzej Cisło.
Komentarze