
- Świadczenie stomatologiczne są za nisko wyceniane przez NFZ, by zdrowie jamy ustnej w skali społecznej było na dobrym poziomie.
- Udział stomatologii w budżecie NFZ spadł już poniżej 2 proc. , to oznacza że rocznie NFZ przeznacza na leczenie każdego pacjenta 52 zł.
- Lekarze dentyści rezygnują z kontraktów z NFZ. Nigdy wcześniej Naczelna Rada Lekarska nie spotykała się z tyloma zapowiedziami odejścia od umów.
-Niestety, za te pieniądze nie można zapewnić opieki stomatologicznej. To ujęcie statystyczne, zawierające zarówno protetykę, jak i leczenie ortodontyczne, nieco kosztowniejsze, bo wymagające bazy laboratoryjnej, a także kontrakty specjalistyczne. Gdyby ktoś dostał takie pieniądze do ręki, z pewnością nie byłby w stanie sfinansować sobie za to żadnej procedury w gabinecie stomatologicznym. Udział stomatologii w budżecie NFZ spadł już poniżej 2 proc. Po prostu nikt nie interesuje się leczeniem stomatologicznym, tymczasem zły stan jamy ustnej wikła choroby ogólnoustrojowe, nie wspominając o sprawach cywilizacyjnych, np. o wykluczeniu społecznym, jakie powoduje brak zębów, powiedział PAP wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej dr Andrzej Cisło.
Parę milionów Polaków próbuje leczyć zęby na NFZ
To skutek tego, że stomatologia należy do najbardziej sprywatyzowanych działów medycyny, jednak nie powinno to wpływać na obowiązki publiczne. Władza nie może pozbyć się swoich obowiązków względem obywateli tylko dlatego, że wcześniej sprywatyzowała jakąś branżę. - Nie widzimy powodów, dla których pacjenci mieliby nie mieć refundowanych świadczeń stomatologicznych, dlatego zwalczamy ten mit, że "do dentysty i tak wszyscy chodzą prywatnie". To nieprawda. Wystarczy spojrzeć na sprawozdania finansowe, z których wynika, że rocznie paru milionom Polaków takie świadczenia są wykonywane. Ten mit słyszę nawet na komisji sejmowej. Oczywiście, coś jest na rzeczy, skoro cały rynek usług stomatologicznych wart jest ok. 14 mld zł, a NFZ zadekretował 2 mld zł, np. usunięcie zęba wyceniono na 20 zł, znieczulenie - na 10 zł. To daje 30 zł za naprawdę skomplikowany zabieg, wylicza Andrzej Cisło.
Wykluczenie stomatologiczne to coraz poważniejszy problem
NFZ przestał publikować mapy tzw. białych plam, ale na pewno takie zjawisko jak wykluczenie stomatologiczne istnieje - także dlatego, że lekarze zaczynają rzucać kontrakty. Nigdy wcześniej Naczelna Rada Lekarska nie spotykała się z tyloma zapowiedziami odejścia od umów. W przyszłym roku wygasają kontrakty pięcioletnie i wiele osób już zapowiada, że w ogóle nie stanie do kolejnego konkursu.
Włączenie dentobusów, które miały zapewnić opiekę stomatologiczną najmłodszym to propagandowe posunięcie. NRL zwrócił się do NFZ z prośbą o dane dotyczące rodzaju świadczeń, jakie były wykonywane w dentobusach - okazało się, że dzieciom przeprowadza się tam jedynie badania kontrolne i lakierowanie zębów.
W dentobusie tylko przegląd zębów i lakowanie
Jeżeli założymy, że młodzi pacjenci reprezentują taki przekrój społeczny, jak przy dużych badaniach epidemiologicznych, to niestety większość z nich ma próchnicę. Jeżeli w dentobusach nie jest ona leczona, a tylko nakłada się na nią profilaktyczny lakier, to zabieg ten nic nie daje pacjentowi. Dzieciom potrzebne jest miejsce, gdzie można, przede wszystkim, leczyć próchnicę. Samą profilaktyką jej nie zwalczymy, wyjaśnia Andrzej Cisło.
Nieleczona próchnica powoduje choroby miazgi. Jama ustna staje się siedliskiem bakterii, które z każdym uderzeniem serca są roznoszone po całym organizmie. Są miejsca szczególnie podatne na ich zagnieżdżenie i powstawanie ognisk zapalnych - to wsierdzie, nerki i stawy. Mamy całą kaskadę problemów zdrowotnych, do których dochodzą kłopoty z przeżuwaniem i związane z tym zaburzenia ze strony układu pokarmowego.
Czy należy unikać dentysty w pandemii
Z początku było wiele obaw, że w gabinetach będzie często dochodzić do zakażeń - choćby ze względu na aerozol śliny, który dodatkowo jest rozpylany za pomocą używanych przez dentystów turbin. Okazało się, że nie jest tak źle, przede wszystkim dlatego, że stomatolodzy mają bardzo dobrze opanowane procedury sanitarne i pracują w małych zespołach. Obecnie liczba pacjentów wróciła do normy. Jeśli ktoś omija stomatologa z powodu obawy przed koronawirusem, popełnia błąd, przestrzega Andrzej Cisło.

Komentarze