Powodem przyjęcia takiego rozwiązania nie jest jednak odium społecznego oburzenia na niezrozumiałe kryteria, jakimi kierują się komisje konkursowe NFZ (dlaczego taki, a nie inny podział punktów) i niejasne zasady punktacji (dlaczego tyle właśnie, a nie więcej owych punktów). Chodzi o to, żeby uniknąć zamieszania przed organizacyjną rewolucją czekającą publicznego płatnika powszechnych świadczeń zdrowotnych.

Czas reform w NFZ sprawi, że dotychczasowi usługodawcy będą mieli zdecydowanie większe szanse na aneksowanie umów na kolejne miesiące, niż nowe podmioty ubiegające się o kontrakt po raz pierwszy. Oczywiście w takiej sytuacji spać mogą względnie spokojnie właściciele tych praktyk stomatologicznych, którzy spolegliwie znosili wymogi publicznego płatnika i którzy nie generowali zbyt wielu niezadowolonych pacjentów.

Zmienione mają być także procedury odwoławcze dotyczące konkursowych rozstrzygnięć. Po odrzuceniu odwołania przez dyrektora oddziału NFZ, na terenie którego funkcjonuje podmiot leczniczy, kolejnym krokiem będzie wniesienie sprawy do sądu administracyjnego. Dotychczas kolejną instancją jest prezes NFZ (takiego stanowiska w dotychczasowym kształcie po prostu nie będzie).

Więcej swobody w kształtowaniu polityki zdrowotnej uzyskają samorządy. Urząd powstały po likwidacji centrali NFZ zajmować się ma przede wszystkim wyceną świadczeń zdrowotnych oraz oceną ich jakości.