• Od 16 maja zniesiono stan epidemii, jakie są tego praktyczne konsekwencje mówi wiceminister zdrowia Waldemar Kraska
  • Stan zagrożenia epidemicznego zastąpił stan epidemii, który obowiązywał w Polsce od 20 marca 2020 r. 
  • Skala hospitalizacji z powodu COVID-19 sięga kilkuset pacjentów, podczas gdy w czasie pandemii bywała na poziomie 30 tys. 

Koniec epidemii. Światło żółte zamiast czerwonego 

- Dla Polaka nic się właściwie nie zmieni. Zasady, które obowiązywały w epidemii, zostały już wcześniej zniesione. (…) Z czerwonego światła, czerwonej lampki, zmieniamy na kolor żółty, (…) stan, w którym w dalszym ciągu powinniśmy pamiętać, że koronawirus jest wśród nas, nie zniknął - powiedział minister.

Zwrócił uwagę, że liczba nowych zakażeń i hospitalizacji systematycznie spada. - Z danych, które otrzymałem rano, wynika, że mamy tylko 95 nowych przypadków zakażenia koronawirusem - podał. Zaznaczył, że w czasie pandemii były dni, gdy liczba osób w szpitalach przekraczała 30 tys., a w tej chwili jest kilkaset.

- Wszystkie dane, które otrzymujemy na bieżąco i które oczywiście będziemy nadal na bieżąco monitorować, świadczą o tym, że takiego zagrożenia, jakie było, nie ma. Tzw. współczynnik reprodukcji wirusa R (pokazujący, ile osób może zarazić jedna osoba chora na koronawirusa - PAP) wynosi 0,79 i w dalszym ciągu spada. To jest wyznacznikiem, żeby ze stanu epidemii przejść w stan zagrożenia epidemicznego - wskazał wiceszef MZ.

Wakacje wolne od koronawirusa

Kraska zwrócił uwagę, że w okresie wakacyjnym zawsze jest mniej nowych zakażeń. - Można wówczas pozwolić sobie na pewien, mówiąc w cudzysłowie, "luz", ale mając na względzie, że po pięknym lecie, przychodzi niestety jesień. Jesienią nowych przypadków, jak prognozują eksperci, znów może być niestety dość sporo - powiedział.

Podał, powołując się na dane ekspertów, że "praktycznie 90 proc. populacji Polski ma przeciwciała i pewną odporność".

Kraska zaznaczył, że monitorowana jest sytuacja epidemiczna zarówno krajowa, jak i w innych państwach.

Konieczna promocja szczepień przeciwko COVID-19

- Mamy bliski kontakt z organizacjami nie tylko w Europie, ale także ze Światową Organizacją Zdrowia, która pokazuje, które subwarianty mogą być groźne, są alertowe. Cały czas badamy, czy taki subwarinat w naszym kraju się nie pojawia. Trudno powiedzieć, jaka będzie sytuacja na jesieni w Europie. Musimy mieć w tyle głowy, że to, co się dzieje w krajach azjatyckich czy w Stanach Zjednoczonych, ma też przełożenie w Europie - stwierdził wiceminister.

Wiceszef MZ mówił, że okres wakacyjny należy wykorzystać m.in. na promocję szczepień. - Myślę, że troszeczkę już o tym zapominamy. Pełną dawką mamy zaszczepionych prawie 60 proc. wszystkich obywateli. Ponad 32 proc. przyjęło dawkę trzecią, przypominającą. Są także szczepienie czwartą dawką, czyli drugą przypominającą, m.in. dla osób powyżej 80 lat - wskazał.

Choroby współistniejące, podeszły wiek. Wskazania do przyjęcia dawki przypominającej

Stwierdził, że jesień "jest pewną niewiadomą i trzeba się przygotować". "Ważne, by osoby, które mają wielochorobowość, zawansowany wiek zaszczepiły się dawką przypominającą, bo zdecydowanie to zmniejsza ryzyko śmiertelnego powikłania - zaznaczył.

- Widać to w statystykach, hospitalizowane są głównie osoby niezaszczepione. Te, które przegrywają walkę, umierają, to osoby powyżej 70. roku życia - zaznaczył.

Optymalny okres na szczepienie przed okresem jesiennym - jak wskazał - to sierpień. - Będziemy planowali, by w sierpniu akcję promocyjną szczepień wzmocnić - zapowiedział.