• O zgodę na pracę w Polsce wystąpiło 3,5 tys. lekarzy oraz 1,5 tys. pielęgniarek i położnych spoza UE. Zgodę Ministerstwa Zdrowia otrzymało na razie ok. 2,3 tys. osób z pierwszej grupy i niewiele ponad tysiąc z drugiej
  • NIL odmówiła wydania prawa wykonywania zawodu 200 medykom. Jednym z głównych powodów był brak wystarczającej znajomości języka polskiego
  • Są pierwsze skargi i sprawy od pacjentów, w których jednym z elementów jest kwestia błędnej komunikacji  

200 odmów wydania pwz

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez DGP 200 medykom Naczelna Izba Lekarska odmówiła wydania prawa do wykonywania zawodu. Jednym z głównych powodów był brak wystarczającej znajomości języka polskiego.

- Ostatecznie w 70 przypadkach utrzymano postanowienie w mocy. To pokazuje, że spór o kwestie językowe nadal nie został rozwiązany. Ministerstwo wciąż uważa, że problemu nie ma, a samorząd lekarski walczy o to, by było to kryterium dopuszczenia lekarzy spoza UE na polski rynek - wskazano.

Praca lekarza cudzoziemca pod kuratelą opiekuna 

DGP podnosi, że furtkę do dopuszczenia ich do pracy na uproszczonych zasadach otworzono w trakcie pandemii. Początkowo stało się tak m.in. w szpitalach tymczasowych. Obecnie zgodnie z przepisami są trzy ścieżki otrzymania zgody w uproszczony lub warunkowy sposób. Żadna nie wymaga egzaminu z języka polskiego.

Gazeta informuje, że do końca stycznia tego roku do MZ o zgodę na pracę w Polsce wystąpiło 3,5 tys. lekarzy oraz 1,5 tys. pielęgniarek i położnych spoza UE. Zgodę resortu, jak wynika z informacji przekazanych DGP, otrzymało na razie ok. 2,3 tys. osób z pierwszej grupy i niewiele ponad tysiąc z drugiej - pisze dziennik. Dodaje, że lekarze, żeby zacząć pracę, muszą jeszcze dostać pozwolenie z izby lekarskiej. Te jednak mówią krótko: pozwolenie na pracę dla kogoś, kto nie umie mówić dobrze po polsku, będzie niebezpieczne dla pacjentów.

- Są już pierwsze skargi i sprawy od pacjentów, w których jednym z elementów jest kwestia błędnej komunikacji. Według Ministerstwa Zdrowia ostateczną odpowiedzialność ponosi placówka, która zatrudnia takiego medyka - wskazuje gazeta.