Sprawa zaczęła się w 2009 roku, gdy szkolny dentysta zauważył, że dziewczynka ma problem z zębami - brakowało zawiązek kilku z nich. Rodzice pojechali z dzieckiem do ortodontki, bo córka, mimo swojego wieku, miała jeszcze kilka zębów mlecznych. Lekarka zdecydowała, że mleczaki należałoby wyrwać. Sama się tym nie zajmowała, dlatego poleciła inną wykwalifikowaną lekarkę, z tej samej spółdzielni w Lublinie.

Wyrwanie pierwszego zęba mlecznego poszło szybko, ale na drugiej wizycie pojawiły się komplikacje. Lekarka wyrywała mleczaka, a dziecko wypluło do spluwaczki także drugiego zęba - jak się okazało stałego.

Proces o odszkodowanie i zadośćuczynienie od spółdzielni lekarskiej trwał prawie cztery lata. Rodzina domagała się w sumie 48 tysięcy złotych. Sąd uznał jednak, że roszczenie było zbyt wygórowane. Adekwatną kwotą według sądu jest 5 tys. zł. zadośćuczynienia i tyle samo odszkodowania.

Wyrok nie jest prawomocny. Ojciec dziecka zapowiada, że prawdopodobnie złoży apelację.