Karen Hearn  w rozmowie z dziennikarzami triumfowała: zaoszczędziłam tysiące dolarów, bo nie poszłam do dentysty.

- Ostatnio złapał mnie silny ból zęba, przez dwa tygodnie nie mogłam normalnie funkcjonować. Stosowałem olejek z goździka, lodu, próbowałem wszystkiego bez recepty i nic – relacjonowała kobieta.

Skąpa kobieta udała się do dentysty, ale ten przekazał jej złą wiadomość. Zdiagnozował ropień i zalecił po pokonaniu zapalenia leczenie kanałowe zęba co miało kosztować 1800 dolarów. Indagowany stomatolog przyznał, że tańszą wersją rozwiązania problemu byłoby wyrwanie zęba, co miało kosztować 185 dolarów. To był zdecydowanie za wysoki koszt dla oszczędnej kobiety.

Karen z mężem przeprowadziła różne zabiegi medyczne w zaciszu domowym. Bez oporu podjęła zatem próbę ekstrakcji zęba z pomocą instrukcji z filmu na YouTube.

Mąż Karen zorganizował naprędce w salonie klinikę dentystyczną dla majsterkowiczów. Znieczuleniem był odrętwiający żel zalegający od lat w domowej apteczce. Zastosowany podczas zabiegu model szczypiec był używany we wczesnych latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, kiedy to ludzie chodzili do fryzjera, a nie do dentysty, aby wyrywać zęby.

Grant użył coli do rozpuszczenia rdzy na metalowych szczypcach przed zanurzeniem ich w alkoholu, co miało doprowadzić do sterylizacji makabrycznego sprzętu.

Na filmie uwieczniono jak Grant usuwa ząb swojej żonie. Cała kuracja kosztowała 10 dolarów.

Karen nie ukrywała zadowolenia z przebiegu domowego wyrywania zęba. - Ból trwał krótko, ale efekt, w postaci zaoszczędzonych pieniędzy, trwa znacznie dłużej - emocjonowała się kobieta.