Tak naprawdę Amerykanin Guy Merritt, bo o nim mowa, nie przyjmuje pacjentów już prawie od pięciu lat. Od czasu, gdy problemy zdrowotne sprawiły, iż dentysta nie mógł pochylać się bez bólu nad unitem stomatologicznym. Skończywszy 87 lat nie zaprzestał jednak udzielania rad niekiedy już prawnukom swoich pierwszych pacjentów.

O tym, że dobrze byłoby zostać dentystą Guy Merritt pomyślał w wieku 12 lat. Wygrał wówczas w szkolnym konkursie nagrodę w wysokości 12 dol. Wygraną z ciężkim sercem przeznaczył na leczenie uzębienia po tym, jak wręczający mu nagrodę nauczyciel powiedział, że ma dziury w zębach.
Udał się do dentysty z 12 dolarami w ręku. Za leczenie zapłacił 11 dolarów. Wychodząc z gabinetu dentystycznego Guy był oczarowany panującą tam atmosferową. Chłopak był osobą małomówną i zafascynowała go sytuacja, w której dentysta nie wypowiedział do niego ani jednego słowa. To był dla chłopaka wymarzony zawód, nic nie mówić, a do tego jeszcze zarabiać pieniądze.

W karierze lekarza dentysty pomógł mu przypadek. W czasie II wojny światowej trafił do Francji i tam dostał „przydział" na leczenie zębów amerykańskich żołnierzy. Studia medyczne skończył po powrocie do USA.

Kilka tygodni temu Guy Merritt zadecydował ostatecznie, że nie będzie już starał się o odnowienie licencji zawodowej. Wcześniej myślał, że być może do zawodu jeszcze wróci.

- Definitywnie kończę ze stomatologią, stanie się to 1 kwietnia, chyba, że wcześniej sam się skończę - dodał z przekorą najstarszy dentysta na świecie.