
Vivian St Dental to mała prywatna praktyka dentystyczna, która działa w miejscowości Palmerston North, na Nowej Zelandii.
Przychodnia ogłosiła, że od 1 grudnia 2021 r., będzie wymagać od wszystkich dorosłych pacjentów przedstawienia dowodu szczepienia przeciwko COVID-19. Natomiast nieszczepieni pacjenci będą przyjmowani na ostatnie terminy przed zamknięciem gabinetu i tylko w nagłych wypadkach. Co więcej, zostaną obciążeni opłatą za dodatkowe środki indywidualnej ochrony, które personel gabinetu będzie musiał zastosować w trakcie ich wizyty.
Tych pacjentów, którzy nie zgadzają się z nową polityką placówka zapewnia, że jest to właściwe rozwiązanie, chroniące i pacjentów, i personel, i szerszą społeczność Nowej Zelandii.
W ciągu tygodnia personel placówki odebrał kilkanaście gróźb z powodu wprowadzania „segregacji”, „dyskryminacji” i „naruszania praw człowieka”, w tym także obietnicę spalenia gabinetu.
Wśród stałych pacjentów Vivian St Dental jest duża grupa starszych osób, w wieku od 50 lat wzwyż, w tym kilku 90-latków.
- Dentysta ma dużo bliższy kontakt z leczoną osobą niż na przykład fryzjer. Znajduje się kilkanaście centymetrów od jamy ustnej pacjenta, a wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Zatem jest bardziej narażony na zakażenie koronawirusem, ponieważ ma kontakt z kropelkami śliny rozpylanymi podczas wykonywania zabiegów. By sobie zapewnić bezpieczeństwo lekarz i asystentka, muszą mieć pełny zestaw środków ochrony indywidualnej. Ministerstwo Zdrowia nie daje nam żadnych darmowych środków ochrony przed COVID-19, musimy je kupować je jako prywatna firma, więc naliczymy odpowiednią opłatę, wyjaśnia właściciel gabinetu.
Komentarze