Kirk Murray, brytyjski elektryk w wieku 34 lat zapragnął wyleczyć wadę zgryzu, bo chciał mieć ładniejszy uśmiech. Leczenie ortodontyczne rozpoczął w 2010 r. Sądził, że to nie jest skomplikowane leczenie.

Tyle że - jak twierdzi - zmuszono go do wieloletniego noszenia aparatu ortodontycznego, o wiele za długo niż wymagała tego wada, w efekcie utracił zaufanie do swojego lekarza i ostatecznie pozwał go do sądu.

Dentysta przed sądem stwierdził, że nie czuje się odpowiedzialny za porażkę, a 10 tys. funtów płaci mu w geście dobrej woli.

Mężczyzna był pacjentem kliniki  Liverpool Implant & Aesthetic Dental Spa. Na początkowym etapie otrzymał stały aparat ortodontyczny. Wkrótce zaczął mieć problemy.

Chciał, aby stomatolog wypełnił lukę w dolnym łuku zębowym za pomocą implantu. Jednak podczas leczenia ortodontycznego zęby "się zeszły" zasłaniając miejsce, w którym mógłby być wszczepiony implant. 

W styczniu 2012 r. Kirk przestał nosić dolną część aparatu. Jednak po dwóch miesiącach był z powrotem na fotelu i miał zakładany kolejny aparat. Leczenie się przedłużało, nasilił się ból zębów. Po pięciu latach i dokładnie 37 wizytach mężczyzna przerwał leczenie i odwiedził kancelarię prawniczą specjalizującą się w sprawach przeciwko dentystom. Do sądu sprawa trafiła w marcu 2018 r.

Pacjent przed sądem zeznał, że brak postępu w leczeniu ortodontycznym kosztował go czas i pieniądze, a także pięć lat bólu i dyskomfortu, gdyż pracuje na cały etat i częste wizyty u lekarza były dla niego problemem. Jakby tego było mało - przez pięć lat tak się wstydził, że nosi aparat ortodontyczny, że przestał się uśmiechać.

Ortodonta w ramach ugody wpłacił na rzecz pacjenta 10 tys. funtów, a rzecznik kliniki stwierdził że tajemnica lekarska nie pozwala mu ujawniać niuansów leczenia, jednak lekarz nie popełnił błędu.