W 66 krajach pracuje, w oparciu o kontrakty zawarte w ich imieniu przez państwowe firmy, 60 tys. lekarzy i lekarzy dentystów. W Brazylii na przykład pracuje ok. 11 tys. kubańskich medyków. Średnio otrzymują do ręki co miesiąc ok. 1 tys. USD, z tym, że instytucje rządowe, które wysyłają Kubańczyków poza kraj do pracy, ściągają z pensji każdego medyka aż 3 tys. USD.

1 tys. USD to gigantyczna kwota w porównaniu z tym, co dentysta otrzymuje pracując na państwowej posadzie w rodzimym kraju. Na Kubie dentysta zarobi kilkadziesiąt dolarów miesięcznie. Za te pieniądze trudno związać koniec z końcem, dlatego wielu dentystów po pracy w państwowych klinikach dorabia nieoficjalnie u siebie w domach.

W Hawanie na przykład koszt usługi stomatologicznej waha się od kilkunastu do nawet 180 USD, przy średniej pensji w tym kraju na poziomie 25 USD.
Zadziwiające, że pomimo takich różnic pomiędzy zarobkami a cenami w półlegalnych prywatnych gabinetach - pacjentów nie brakuje. Standard oferowanych w nich usług dentystycznych pozostawia wiele do życzenia. Zaczyna się od wielu braków, a dokładniej wprost przeciwnie, nie zaczyna, gdyż brak: prądu, wysterylizowanych narzędzi, materiałów do wypełnień często uniemożliwia wykonanie usługi. Zrealizowanie najprostszego zabiegu z reguły oznacza konieczność kilkukrotnego odwiedzenia gabinetu.

Z drugiej strony na bezpłatną pomoc w państwowych klinikach stomatologicznych trzeba czekać po kilka lat.

Na usługę stomatologiczną bez kolejki mogą liczyć obcokrajowcy, wśród nich zagraniczni turyści, ale ci płacić muszą zdecydowanie więcej niż Kubańczycy mieszkający w ojczyźnie. Dla nich ceny usług zaczynają się od kilkuset dolarów. To kwota niebotyczna dla Kubańczyka zarabiającego na Kubie.