
- Koniec pandemii nie zakończył kryzysu w stomatologii w Wielkiej Brytanii
- Brytyjscy pacjenci mają duże trudności z zapisaniem się na bezpłatne leczenie stomatologiczne
- Ekstrakcje zębów są coraz częściej wybieraną opcją na pozbycie się bólu zęba
- Pacjenci szukają możliwości leczenia zębów w innych krajach
W Wielkiej Brytanii narasta problem z brakiem dostępu do opieki stomatologicznej. Nie mają go pacjenci dorośli, ale co gorsza nie mają też dzieci. Do kryzysu w stomatologii odniósł się premier Boris Johnson, informując w styczniu 2022 r., że w całej Anglii jest 10 mln próchnicowych ubytków, które czekają na wyleczenie.
Pacjenci próbują się ratować podróżą
Mieszkanka Hull (260 tys. mieszkańców) przez pięć lat nie była w stanie zapisać ani siebie, ani swojego dziecka do dentysty na NHS (brytyjski NFZ).
Podjęła w końcu decyzję o podróży do Brazylii, by odwiedzić rodzinę i tam zęby wyleczyć.
Najsłabiej dostępna opieka stomatologiczna jest w południowo-zachodniej części Wielkiej Brytanii. Gdzie, jak podaje raport Healthwatch 52 proc. pacjentów w ciągu ostatnich dwóch lat nie była ani razu u dentysty. W nieco lepszej sytuacji są osoby mieszkające na północnym wschodzie kraju, gdzie z opieki dentystycznej w tym okresie nie skorzystało 36 proc. pacjentów. Jedna piąta skarg wpływających do Healthwatch dotyczy właśnie braku możliwości leczenia zębów.
W niektórych przypadkach pacjenci podejmowali desperackie próby samodzielnej ekstrakcji bolących zębów. Ale też wolą ząb wyrwać odpłatnie niż go leczyć, ze względu na ograniczone możliwości finansowe.
Donoszono o kobiecie, której nie było stać na leczenie kanałowe w prywatnym gabinecie stomatologicznym, więc zdecydowała się ząb poświęcić i go usunąć. Różnica w koszcie znaczna, bo u endodonty zapłaciłaby 1 tys. funtów, zaś ekstrakcja zęba to jedynie 50 funtów.
Dentyści nie chcą pracować na kontraktach
Brytyjskie Stowarzyszenie Stomatologiczne szacuje, że najprawdopodobniej blisko 70 proc. wszystkich wizyt w ogóle się nie odbyło w pierwszym roku pandemii. Wiele gabinetów udzielało tylko doraźnej pomocy stomatologicznej. To ograniczenie miało powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa.
Zmieniły się też realia finansowe funkcjonowania gabinetów stomatologicznych, w efekcie wielu dentystów wycofała się z kontraktów z publicznym płatnikiem, część przeszła na wcześniejszą emeryturę lub wręcz zmieniła zawód.
Komentarze