Kulturowy aspekt noszenia aparatów ortodontycznych jest powszechnie znany. W jednych kręgach to powód do wstydu, inni traktują zamki jako symbol wysokiego statusu materialnego. Tak jest miedzy innymi na Filipinach (ale również w Tajlandii - czytaj więcej) . Kto nosi aparat ortodontyczny, „musi" być bogaty - mówi lokalny trend.

Jako, że aparat - niezależnie od szerokości i wysokości geograficznej - nie jest tanim produktem, na Filipinach prężnie rozwija się czarny rynek ortodontyczny. Aparaty w wersji „do it yourself" (zrób to sam) można kupić w internecie i na bazarach. Ich sprzedawcy przekonują, że do ich założenia, nie jest potrzebna żadna wiedza medyczna. Montaż jest łatwy niczym założenie kolczyków lub klipsów.

Jak dowodzi powyższe zdjęcie, samodzielny montaż - owszem - jest możliwy, ale skrajnie ryzykowny. Philippine Dental Association, krajowa organizacja skupiająca stomatologów, próbuje wpłynąć na świadomość młodych osób pragnących żyć w zgodzie z obowiązującymi trendami, ale nie zawsze jej się to udaje. Ostrzeżenia o wystąpieniu możliwych owrzodzeń, próchnicy czy uszkodzeń zębów wiele osób po prostu lekceważy.

Nic nie wiadomo, jak z handlem niebezpiecznymi dla zdrowia produktami radzi sobie filipińska policja. Funkcjonariusze mogliby w tej kwestii zasięgnąć rady u kolegów z Tajlandii. Tam za rozprowadzanie fałszywych aparatów grozi grzywna w wysokości 1300 dolarów i pół roku więzienia.