
Anatol Gotfried urodził się w 1930 r. w kresowym miasteczku Kołomyja. Twierdzi, że po tym jak udało mu się zbiec z transportu wiozącego Żydów do obozu zagłady w Bełżcu, przeżył niemiecką okupację tylko dzięki pomocy: Polaków, Ukraińców i Niemców.
Po wojnie studiował stomatologię we Wrocławiu. W 1958 r. wyemigrował do Berlina Zachodniego. Początkowo pracował w szpitalu armii amerykańskiej, później w klinice uniwersyteckiej, ostatecznie wraz z żoną Danutą założył własny gabinet dentystyczny.
Tutaj przybywali gremialnie artyści, myśliciele mieszkający w Berlinie, ale przede wszystkim Polacy, którzy mieszkali krócej lub dłużej na obczyźnie. W wielu przypadkach nie chodziło o leczenie, ale o możliwość spotkania się z przyjaciółmi i przedyskutowania kwestii istotnych i spraw błahych.
Stałymi bywalcami kliniki Anatola Gotfrieda byli m.in.: Grass, Beckett, Juhnke, Herbert, Mrożek, Opałka, Tomaszewski, Kapuściński, Bartoszewski.
Anatol Gotfried w rozmowie z radiem COSMO wspominał, że niekiedy artyści wpadali do niego tylko po to, aby jedząc kanapki, przygotowane przez Danutę, w kilkugodzinnej rozmowie przedyskutować sprawy najbardziej ich poruszające. Po czym rozjeżdżali się w różne strony świata.
Skąd to upodobanie do przebywania u dentysty? Oczywiście nie chodziło o leczenie zębów, przynajmniej nie tylko. - Pamiętać należy, że w XX wieku Berlin Zachodni był jak oblężona twierdza. – Tutaj każdy znał każdego, miejscowa społeczność polecała sobie najlepszych usługodawców, także dentystów – wyjaśnia Anatol Gotfried. Nie bez znaczenia było doświadczenie zawodowe zdobyte w trakcie pracy w amerykańskim szpitalu. – Miałem okazję zapoznać się z technologiami niedostępnymi wówczas w Europie, nauczyłem się pracować w oparciu o procedury wojskowe, a tam liczyła się perfekcyjna organizacja i efektywność przeprowadzanych zabiegów. To procentowało w późniejszej karierze zawodowej – tłumaczył dentysta.
Jak bardzo zależało Gotfriedowi na doskonaleniu warsztatu zawodowego świadczy fakt, że podczas wakacji, gdziekolwiek by je spędzał, odwiedzał najlepszych dentystów, aby porozmawiać o zagadnieniach związanych z leczeniem pacjentów.
- Artyści mają ten szczególny zmysł, który pozwala im łatwo odnajdywać miejsca o nieskrępowanej atmosferze, tam gdzie czują się znakomicie – takim miejscem była moja klinika – relacjonował Anatol Gotfried.
Gabinet działał do 2000 r. Na emeryturze dentysta wydał dwie powieści autobiograficzne. W rozmowie z radiem WDR Przyznaje, że tęskni czasem za „odległą polską Galicją”, ale zdecydował, że nigdy tam nie powróci. Mógłby nie odnaleźć świata, który zachował w pamięci.
Komentarze