• Mimo mocno niepokojących danych na temat stanu uzębienia dzieci, topnieje liczba gabinetów stomatologicznych, które przyjmują pacjentów w ramach umowy z NFZ.
  • Koszyk świadczeń jest coraz uboższy i zupełnie nieadekwatny do postępów nauki w stomatologii.
  • W interpelacji do ministra zdrowia posłanki przypominają o złym stanie zdrowia jamy ustnej polskiego społeczeństwa.

Grupa posłanek: Joanna Jaśkowiak, Maria Małgorzata Janyska, Zofia Czernow, Krystyna Sibińska i Ewa Kołodziej zajęła się sytuacją w publicznej stomatologii.

Długa lista zaniedbań resortu zdrowia

Jako przykład posłanki podają ortodoncję, która obejmuje leczenie refundowane tylko do 12. roku życia, a resort zdrowia uzasadnia ten zakres doniesieniami naukowymi, zgodnie z którymi rozwój zębów stałych kończy się w 12. r.ż. Tymczasem wiadomo, że leczenie ortodontyczne nie powinno być uzależniane od wieku pacjenta, lecz od wady.

Podobnie wygląda sprawa technik leczenia. Refundowana jest wyłącznie terapia aparatem ruchomym, która przy wielu wadach jest nie tylko niewystarczająca, ale wręcz niewłaściwa. Dlatego rodzice są zmuszani zaciągać kredyty, by zapewnić dzieciom niezbędne leczenie, które w przyszłości uchroni ich potomstwo przed utratą zębów lub nieodwracalną dewastacją stawu żuchwowo-skroniowego.

Kolejnym wielkim zaniedbaniem ze strony systemu ochrony zdrowia jest brak wycenionego zamiennika do wypełnień amalgamatowych, które w cywilizowanych krajach są uważane za niebezpieczne i wskazane są do wymiany.

Dentyści nie chcą dokładać do leczenia za publiczne pieniądze

Tymczasem gabinetów stomatologicznych świadczących usługi zdrowotne w ramach kontraktu z NFZ jest coraz mniej. Jedną z przyczyn jest permanentne niedoszacowanie kosztów terapii.

Wiele podmiotów kontraktujących usługi z NFZ poniosło znaczne koszty, by poprawić bezpieczeństwo pracowników i pacjentów w czasie pandemii SARS-CoV-2. Dodatkowa odzież ochronna, specjalistyczne maseczki jednorazowe, płyny dezynfekujące, dozowniki itd. Rzeczywisty koszt takich zabezpieczeń znacznie przewyższa zakontraktowane środki. Pieniędzy na środki ochrony osobistej nikt nie wyasygnował.

Generalnie wszystkie koszty prowadzenia gabinetów poszybowały w górę, a obecna zatrważająca inflacja i wzrosty cen energii najprawdopodobniej staną się przysłowiowym gwoździem do trumny stomatologii w ramach składki zdrowotnej. Do tego wzrastają także ceny leków, preparatów do znieczulenia stosowanych w gabinetach, nawet o blisko 50 proc. Opłacalność prowadzenia takiej działalności jest niemożliwa do osiągnięcia. Trudno wymagać od lekarzy, by dopłacali do świadczonych usług zdrowotnych z własnej kieszeni.

Posłanki domagają się wyjaśnienia wielu kwestii, w tym:

- Dlaczego umowy kontraktowe z gabinetami nie uwzględniają nowych kosztów, które są ponoszone w wyniku zmian w przepisach lub obecnej sytuacji epidemicznej?
-  Czy lekarzom stomatologom zostanie zwrócony koszt rejestracji w EDM?
- Czy wypełnienia zębów amalgamatem są bezpieczne i czy powinny być nadal stosowane w polskich gabinetach?
- Kiedy będzie wyceniona usługa wypełnień nieamalgamatowych?
- Ile gabinetów stomatologicznych obecnie świadczy usługi w ramach kontraktów z NFZ, ile takich gabinetów było w latach 2015, 2016, 2017, 2018, 2019, 2020 i 2021?
- Ile nowych gabinetów podpisało umowy z NFZ w 2021 r.?
- Jaką strategię przeciwdziałania zamykaniu się gabinetów stomatologicznych i promującą otwieranie nowych Ministerstwo Zdrowia zaproponuje świadczeniodawcom i obywatelom?
- Czy w 2022 r. gabinety stomatologiczne nadal mogą liczyć na tzw. covidowe, czyli wsparcie na zakup środków ochrony indywidualnej, i czy ta kwota zostanie urealniona?

EDM vs EBM

Od redakcji: Resort zdrowia może mieć ciężki orzech do zgryzienia, próbując odpowiedzieć zwłaszcza na przekrojowe pytania podsumowujące stan opieki  stomatologicznej, bo trudno dokładnie ustalić o co chodzi. Chociażby skrót EDM określa elektroniczną dokumentację medyczną, a nie medycynę opartą na faktach (czyli ang. Evidence based medicine EBM).  

Posłanki piszą:... Dodatkowo świadczeniodawcom w zakresie stomatologii został narzucony obowiązek prowadzenia EDM (ang. evidence-based medicine), który ma umożliwić lepsze dostosowanie koszyka świadczeń refundowanych do potrzeb. O ile potrzeba monitorowania przeprowadzanych procedur jest wysoce zasadna, o tyle dziwi przerzucenie kosztów (ok. 3 tys. zł na miesiąc) wykonywania tego zadania na gabinety.