- Mam uszkodzone nerwy twarzy, wyglądam jak pies, który szczerzy się na kość – cytuje zeznania pacjentki przed sądem Gazeta Wyborcza.

Kobieta leczenie rozpoczęła w 2009 r. - chciała wstawić implant. Jednak dentysta przekonał ją, aby wstawiła nie jeden a ...17. Trwające trzy lata leczenie stomatologiczne kosztowało niemal 100 tys. zł. Problemy zaczęły się pod koniec 2012 r., gdy podczas jednego z zabiegów dentysta wwiercił się powyżej korzenia zęba. Od tamtej pory pacjenta ma sparaliżowaną lewą stronę twarzy, odczuwa też nieustanny ból, puchnie jej oko, przez co ma ograniczone pole widzenia - pisze Gazeta Wyborcza.

Pozwanym nie jest dentysta, tylko PZU, u którego stomatolog się ubezpiecza. Podczas rozprawy pełnomocniczka PZU przekonywała jednak, że w 2009 r., gdy rozpoczęło się leczenie - dentysta nie był ubezpieczony, więc pozew jest niezasadny, a ponadto sprawa jest przedawniona. To może oznaczać konsekwencje finansowe dla denysty.

Wrocławski sąd okręgowy zdecyduje czy argumenty PZU są zasadne.

Więcej: wroclaw.wyborcza.pl