
- Czy zaproponowana przez NFZ zmiana wycen świadczeń stomatologicznych i przedstawiona korekta zasad ich udzielania - sprawią, że zainteresowanie kontraktami lekarzy dentystów wzrośnie? Są obawy, że tak się nie stanie
- Istotnym problemem jest zakaz łączenia poszczególnych pakietów z pakietem badania. Pacjent ma wykonane w badanie, wie co ma być leczone, ale musi wróci do domu, bo w tym samym dniu nie można wykonać u niego już żadnego świadczenia
- Problemem jest pozostawienie wartości etatu przeliczeniowego na dotychczasowym poziomie. Powoduje to, że cała propozycja NFZ jest mało kusząca
- Bardzo niebezpieczną sytuacją jest brak zapisu w propozycji NFZ obowiązku zachowania proporcjonalności godzin pracy do wysokości ustalonego kontraktu

Czytaj więcej
Aparat ortodontyczny. Leczenie do końca życiaCzy zaproponowana przez NFZ zmiana wycen świadczeń stomatologicznych i przedstawiona korekta zasad ich udzielania - sprawią, że zainteresowanie kontraktami lekarzy dentystów wzrośnie? Na to liczy publiczny płatnik, który doświadcza coraz większych problemów z pozyskiwaniem zainteresowanych współpracą świadczeniodawców. Dużych szans na to niestety nie ma, zważywszy że stomatolodzy wciąż zgłaszają zastrzeżenia, do szeregu kwestii, głównie obniżających poziom opłacalności kontraktów.
O ocenę negocjowanego projektu zarządzenia poprosiliśmy lek. dent. Anitę Pacholec wiceprezesa Kujawsko – Pomorskiej ORL ds. stomatologii.
Anita Pacholec przyznaje, że jej ocena bliska jest oficjalnemu stanowisku Komisji Stomatologicznej NRL (pisaliśmy o nim m.in. w materiale Zmiany zasad udzielania świadczeń stomatologicznych. Paweł Barucha o ostatnich korektach).
Wiceprezes Kujawsko – Pomorskiej ORL ds. stomatologii zasygnalizowała problemy, które w ocenie lekarzy dentystów powinny być rozwiązanie przed wejściem w życie nowych przepisów. Oto one.
Procedury połączone w procedury napędzą papierologię?
Pakiety w swoim założeniu nie były złym pomysłem. Chodziło o to, że pewne procedury praktycznie zawsze występują łącznie, więc po co wpisywać szereg kodów jak można to załatwić jednym.
Niestety z tego pomysłu, zresztą autorstwa NFZ, zrobiono karykaturę. Teraz nie tylko trzeba będzie wpisywać te kody procedur, które podawaliśmy do tej pory, ale i dodatkowo kod pakietu.
Nie wiem jaki to ma mieć cel i po co ta cała biurokracja. Przedstawiciele NFZ tłumaczyli, że chcą mieć dane statystyczne o liczbie wykonywanych procedur. Jeśli jednak dany kod będzie można, a nie będzie trzeba wpisywać - to większość świadczeniodawców te kody pominie i informacja docierająca do NFZ będzie zniekształcona.
Myślę, że po prostu mamy do czynienia z duchem czasów minionych, ocierających się o permanentną inwigilację, taką samą dla siebie.
Najpierw badanie, później leczenie. Po co jednak dwie wizyty?
Istotnym problemem stanowiska NFZ jest zakaz łączenia poszczególnych pakietów z pakietem badania. Prowadzi to do sytuacji gdy pacjent przychodzi do gabinetu, ma wykonane w badanie, wie co ma być leczone, ale musi wróci do domu, bo w tym samym dniu nie można wykonać u niego już żadnego świadczenia.
Prowadzi to do utrudnień dla pacjentów i sparaliżowania pracy gabinetu. Będziemy mieli do czynienia z nieuzasadnioną rotacją pacjentów. Takie rozwiązanie wprost wymusza podjęcie leczenia pacjenta bez jego zbadania.
To bardzo trudne, a czasami wręcz niemożliwe do wykonania przez lekarza, który może być oskarżony o niestaranne wykonanie leczenia na przykład przez Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej.
Zarzut leczenia bez badania jest jednym z poważniejszych i lekarze w obawie przed ewentualnymi zarzutami będą po badaniu odsyłać pacjentów na następną wizytę. Trudno bowiem wymagać od lekarzy, aby przy tak niskim finansowaniu świadczeń decydowali się wykonywać badań pro publico bono.
Skąd pomysł zamrożenia wysokości kontraktów?
Problemem jest pozostawienie wartości etatu przeliczeniowego na dotychczasowym poziomie. Znaczy to tylko tyle, że lekarz faktycznie mniej się narobi, ale o zarobieniu więcej nie ma mowy. To bardzo niebezpieczna sytuacja, zważywszy, że pomimo ogólnej drożyzny, podnoszenia poziomu płac minimalnych, a tym samym wynagrodzeń naszych współpracowników - lekarz nadal będzie dysponował taką samą sumą pieniędzy jak w poprzednich latach. Powoduje to, że cała propozycja NFZ jest mało kusząca.
Czy dentystom grozi odsiadywanie godzin w pustym gabinecie?
Bardzo niebezpieczną sytuacją jest brak w propozycji NFZ zapisów dotyczących obowiązku zachowania proporcjonalności godzin pracy do wysokości ustalonego kontraktu. Może to doprowadzić do sytuacji, w której przy obniżeniu wysokości zakontraktowanej liczby punktów, poniżej etatu przeliczeniowego (czyli zamiast 15 tys. kontrakt będzie opiewał np. na 8 tys. pkt.), lekarz będzie zobowiązany do pracy 30 godz. tygodniowo, tak jak przewidują to przepisy odnoszące się do pełnego kontraktu.
Tak kiedyś już było i NFZ kilka lat temu wycofał się z takiego absurdalnego wymogu. Nie wiem dlaczego teraz do niego wraca, ale wizja siedzącego w pustym gabinecie lekarza, który może patrzeć w sufit, ale nie ma prawa przyjmować pacjentów, bo nie pozwalają na to limity punktowe, jest upiorna.
Na kogo spadną koszty zakupu i użytkowania separatora?
Kolejną sprawą jest wycena używania separatora. AOTMIT policzył koszty zakupu, montażu i użytkowania, ale podzielił je na wszystkie wykonywane świadczenia z zakresu leczenia zachowawczego, czyli na wszystkie sprawozdawane wypełnienia - tak jakby każde było poprzedzone usuwaniem wypełnienia amalgamatowego. Tym sposobem koszt użytkowania separatora wyszedł 10 gr na procedurę.
To nierzetelne, żeby nie powiedzieć nieuczciwe. Według mojej wiedzy, a robiłam sondę po kraju, w przeciętnym gabinecie takich amalgamatów usuwa się kilka miesięcznie i koszty separatora powinny być liczone na tę właśnie liczbę.
W obecnej sytuacji koszty związane z ochroną środowiska, nie mające przecież żadnego wpływu na poziom udzielanych świadczeń, obciążają lekarzy. Uczciwie rzecz ujmując, powinno je ponosić Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Dodatkowo uczyniono z faktu posiadania separatora wartość rankingującą w punktacji ofert dając za to aż 5 pkt., a zmniejszając wartość za specjalizacje lekarzy. Wychodzi na to że lepszym lekarzem jest ten, który ma w gabinecie separator niż ten, który jest specjalistą.
Skąd aż tak wysoka różnica w wycenie takich samych procedur?
Bulwersująca jest wycena pakietu badania i badania kontrolnego, wykonana przez lekarza ze specjalizacją lub będącego w trakcie specjalizacji z periodontologii - w stosunku do takiego samego badania wykonanego przez każdego innego lekarza dentystę. Za takie samo świadczenie lekarz periodontolog dostaje 213 pkt., a inny lekarz tylko 56 pkt. (inna proporcja to 186 do 49). Jest to aż 3,8 razy więcej.
Licząc 1,6 zł za punkt przysługujący w kontrakcie periodontologicznym, przy czym badanie wykonywane jest u dziecka (wówczas procedury są wyżej wyceniane ze względu na obowiązujący współczynnik korygujący) - mamy oto taką sytuację gdy takie badanie jest wycenione na ok. 500 zł! Lekarz chirurg, mający taki sam kontrakt, bo jest to kontrakt wspólny z zakresu periodotologii i chirurgii stomatologicznej, otrzyma zaledwie 134 zł. Nie jestem w stanie zrozumieć takiej propozycji. Jest ona nie tylko nieuzasadniona ale i niemoralna.

Czytaj więcej
Kto jest najbogatszym dentystą na świecie? Lista
Komentarze