
- Proteza zębowa, w miejscu straconych w wypadku rowerowym górnych siekaczy, mimo że dobrze spełniała swoją funkcję, nie satysfakcjonowała pacjentki
- Leczenie implantologiczne, które miało zastąpić protezę nie powiodło się na skutek zaniedbań i błędu lekarza dentysty
- W szczęce rozwinęła się martwica kości, implanty trzeba było usunąć. Kobieta podała dentystę do sądu
Lepsze wrogiem dobrego. Kobieta chciała mieć zamiast protezy implanty
Kobieta w wieku 57 lat zgłosiła się do swojego lekarza dentysty, którego pacjentką była od dawna i do którego miała pełne zaufanie. Kilka lat wcześniej straciła cztery górne siekacze w wypadku rowerowym. Przeszła leczenie protetyczne i korzystała z ruchomej protezy częściowej, którą spełniała swoją funkcję w sposób zadowalający. Mimo to, przekonana przez telewizyjną reklamę implantów zębowych, postanowiła zafundować sobie w miejscu wybitych zębów bardziej doskonałą i trwałą formę sztucznych zębów.
Uaktualniając swoją historii zdrowia pacjentka podała, że ma nieco podwyższony poziom wapnia w surowicy, zaś badanie gęstości kości wykonane przed trzema laty ujawniło rozległą osteopenię z ogniskami osteoporozy. Od tego czasu przyjmuje regularnie raz w miesiącu bisfosfoniany, przepisane przez jej lekarza pierwszego kontaktu.

Czytaj więcej
Są wolne miejsca specjalizacyjne w stomatologii. ListaRozpoczęcie leczenia implantologicznego. Szybka decyzja
Dentysta stwierdził, że ani stan kości pacjentki ani przyjmowane przez nią leki, nie są przeciwskazaniem do leczenia implantologicznego, Zwłaszcza że ostatnia miesięczna dawka doustna bisfosfonianów została przyjęta 20 dni wcześniej i do tej pory w ciągu niespełna trzech lat ich stosowania, nie powodowały żadnych problemów. Zabieg chirurgiczny wszczepienia implantów został zaplanowany na trzy dni później, kiedy pacjentka mogła wziąć urlop w pracy.
W dniu zabiegu asystentka stomatologiczna wręczyła kobiecie formularz zgody na leczenie, który kobieta po przeczytaniu miała podpisać. Choć miała kilka pytań dotyczących zagrożeń związanych w leczeniem, wymienionych w formularzu, jednak asystentka zapewniła, że dentysta ma duże doświadczenie w zabiegach wszczepiania implantów. Wszyscy jego pacjenci są zadowoleni, a formularz jest „tylko dla prawników”, więc nie ma się czym martwić. To wystarczyło, by kobieta wyraziła pisemną zgodę na zabieg.
Operacja przebiegała w znieczuleniu miejscowym. cztery implanty zostały umieszczone w miejscach, zębów #7, #8, #9 i #10. Przeszczep kości nie był potrzebny. Proteza częściowa została ponownie założona. Pacjentka ze wskazaniem przyjmowania środków przeciwbólowych w miarę konieczności oraz receptą na siedmiodniową antybiotyk.
Na kolejnej wizycie, po tygodniu od zabiegu, kobieta skarżyła się na stale utrzymujący się niewielki dyskomfort i tkliwość dziąsła. Dentysta po zdjęciu szwów, zauważył małe odłamki kości, które usunął. Następną wizytę wyznaczył za cztery miesiące. Miał wtedy odsłonić implanty i założyć śruby gojące.
Ból po wszczepieniu implantów. Zapalenie i martwica kości
Niestety dolegliwości pacjentki nasilały się i kobieta zgłaszała się do dentysty z coraz silniejszym bólem.
Po upływie trzech miesięcy od operacji wszczepienia implantów dentysta po raz pierwszy zrobił pantomogram. Obraz go zaskoczył i lekarz niepewny diagnozy skierował kobietę do chirurga szczękowego. Ten wykonał biopsję i wysłał próbki kości do badania histopatologicznego. Niestety wyniki wskazywały na zapalenie kości i szpiku z ogniskami martwicy kości.
W opinii chirurga martwica kości szczęki była związana z bisfosfonianami, które pacjentka zażywała. Kobieta w szpitalu przeszła zabieg usuwania martwej tkanki kostnej oraz dożylną antybiotykoterapię.
Wszystkie cztery implanty oraz sąsiadujące z nimi oba kły zostały usunięte wraz z fragmentem kości.
Ubytek kości szczęki i tkanek miękkich był znaczny, proces gojenia trwał cztery miesiące. Ostatecznie, kobieta otrzymała kolejną protezę częściową, ta jednak wyglądała znacznie gorzej niż pierwsza i gorzej funkcjonowała, na przykład podczas mówienia wydawała świszczący dźwięk.
Błędy w sztuce medycznej. Rażące zaniedbania dentysty
Pacjentka wytoczyła proces lekarzowi dentyście, wśród zarzutów było zaniedbanie i prowadzenie leczenia przy braku świadomej zgody pacjentki. Opinia biegłego była miażdżąca. W jego ocenie dentysta przystępując do leczenia implantologicznego, zlekceważył dobrze znane skutki uboczne bisfosfonianów. Nie skoordynował opieki z lekarzem pierwszego kontaktu swojej pacjentki. Powinien uzyskać jego zgodę na przeprowadzenie zabiegu chirurgicznego. Zaniedbał pierwsze objawy procesu zapalnego, w efekcie diagnoza została zbyt późno postawiona. Błędy dentysty doprowadziły do utraty dużej partii kości szczęki i spowodowały oszpecenie kobiety.
W ramach ugody sądowej dentysta wypłacił kobiecie uzgodnioną kwotę.
Komentarze