• Dentystka została pozwana do sądu za niedające efektów, niestarannie leczenie
  • Rodzicom pacjenta nie przedstawiono planu leczenia syna. Już w trakcie leczenia dowiedzieli się, że inny lekarz prowadzi leczenie, niż było uzgodnione wcześniej
  • Leczenie zostało przerwane, nie z winy pacjenta
  • Dentystka zastosowała zamki mało popularne wśród ortodontów, więc każdy specjalista, do którego pacjent się zgłaszał, proponował wymianę aparatu ortodontycznego na inny 
  • Sąd uznał winę dentystki i zasądził na rzecz pacjenta 6, 2 tys. zł  tytułem odszkodowania oraz 3 tys. zł jako zadośćuczynienie

Pacjent stawia zarzuty dentystce

W pozwie czytamy, że w ocenie rodziców chłopca, leczenie było prowadzone w sposób niestaranny. Wykonane zdjęcie pantomograficzne nie było poprawne pod względem technicznym, ponadto nie wykonano zdjęcia cefalometrycznego, które jest niezbędne do analizy budowy kości i prawidłowego określenia planu leczenia.

Rodzicom chłopca nie przedstawiono planu leczenia syna. Już w trakcie leczenia, po założeniu górnego łuku aparatu ortodontycznego rodzice dowiedzieli się, że inny lekarz prowadzi leczenie, niż było uzgodnione wcześniej.

Po dwóch latach leczenie zostało przerwane, nie z winy pacjenta, nie wskazano innego lekarza ortodonty, u którego mógłby on kontynuować leczenie. W efekcie dotychczasowy aparat trzeba było zdjąć, ponieważ żaden lekarz ortodonta nie chciał się podjąć kontynuacji leczenia. 

W tej sytuacji rodzice podali  dentystkę do sądu.  Pozwana lekarka wniosła o oddalenie powództwa w całości, W jej ocenie nie ponosi ona odpowiedzialności za leczenie chłopca, ponieważ to nie ona była jego lekarzem prowadzącym.

Przebieg leczenia. Omawiany w sądzie

Małoletni pacjent miał wadę zgryzu klasy II oraz zwężenia szczęki i żuchwy.  Zaproponowano mu aparat stały cienkołukowy. Terapia była prowadzona zamkami samoligaturującymi TenBrook. Dentystka pod nieobecność lekarza prowadzącego, jeśli zachodziła taka potrzeba przyklejała zamki,  prowadziła również dokumentację medyczną pacjenta w tym zakresie.

Wszystkie wizyty odbywały się w gabinecie pozwanej lekarki. Po każdej wizycie pacjent płacił również w jej gabinecie, otrzymywał rachunki, paragony wystawione na jej gabinet z jej pieczątką i podpisem za wykonane usługi stomatologiczne.

Po blisko dwóch latach terapii  zaprzestano leczenia pacjenta, pomimo, iż leczenie ortodontyczne nie było zakończone. Rodzicom nikt nie powiedział, gdzie mogą je kontynuować. 

Co ustalił sąd

W dniu zawarcia umowy na leczenie ortodontyczne dentystka po zbadaniu dziecka wykonała wyciski oraz zdjęcie pantomograficzne. Rodzice usłyszeli, że leczenie wady zgryzu przeprowadzi ortodontka doświadczona w prowadzeniu tego typu przypadków. Na co wyrazili zgodę.

Ostatecznie okazało się, zamiast tej specjalistki pacjenta leczyła będzie koleżanka właścicielki gabinetu,  która jedynie przeszła stosowne szkolenia w zakresie ortodoncji. 

Sąd zgodził się, że leczenie chłopca było prowadzone niestarannie.  Dokumentacja medyczna była niekompletna zaś wpisy w karcie pacjenta zdawkowe. Nie było też konkretnego planu leczenia zatwierdzonego przez rodziców pacjenta. Zaprzestanie leczenia nastąpiło z winy lekarza, a nie pacjenta. Zamki samoligaturujące, które zostały zastosowane w przypadku chłopca, nie były popularne wśród ortodontów, dlatego nikt inny nie chciał się podjąć  kontynuacji leczenia.  Nawet ocena dotychczasowego efektu leczenia była niemożliwa, gdyż brakowało zdjęcia cefalometrycznego sprzed terapii.

Powołany przez sąd biegły z zakresu ortodoncji nie miał wątpliwości, że w przypadku pacjentów w okresie rozwojowym zdjęcie cefalometryczne jest wskazane w celu określenia potencjału wzrostowego, który może wspomóc lub powikłać terapię. W przypadku braku takiego zdjęcia diagnoza jest niepełna i nieprawidłowa, a w konsekwencji także plan leczenia może być  niewłaściwy. 

Leczenie wady zgryzu dziecka. Prowadzone bez specjalizacji

Sąd stwierdził, że fakt, iż dentystka w celu wykonania usługi ortodontycznej posłużyła się osobą trzecią, która nie posiadała specjalizacji z zakresu ortodoncji, nie informując o tym rodziców pacjenta, dodatkowo obciąża pozwaną dentystkę. 

Leczony chłopiec został narażony na ból i cierpienie, tym większe, że leczenie musiał  rozpocząć od nowa - z winy lekarza.

Dentystka musiała zapłacić 6, 2 tys. zł - tytułem odszkodowania, ponadto 3 tys.  zł jako zadośćuczynienie oraz zwrócić rodzicom pacjenta koszty procesu.

Sygnatura I Ca 356/18