
- Zabieg wszczepienia implantów zębowych w ramach szkolenia lekarzy dentystów, chociaż wyjątkowo tani nie sprawdził się w przypadku ochotnika
- Mężczyzna utracił część implantów, gdyż m.in. nie przestrzegał zaleconej diety, nie do końca było także jasne czy utrata kolejnych nie była spowodowana przyłożeniem dużej siły mechanicznej
- Sprawę rozpatrywały sądy lekarskie oraz sądy powszechne. Wyrokując w odmienny sposób co do winy i kary osoby wszczepiającej implant
Nowy system wszczepienia implantów
Pacjent, ze względu na braki zębów w odcinku przednim, użytkował mikroprotezę. Chciał coś w tym względzie zmienić.
Dentystka skierowała pacjenta na zdjęcie pantomograficzne twierdząc, iż jeśli warunki kostne pozwolą - to będzie można dla niego wykonać w odcinku przednim most oparty na implantach.
Ostatecznie dentystka zaproponowała przeprowadzenie zabiegu implantacji w korzystnej cenie, a to dlatego, że wszczepienia dokonano by w ramach kursu przy udziale twórcy tego systemu. Koszt wyniesie zatem 1,5 tys. zł za jeden implant.
Zaproponowany system od pewnego czasu funkcjonował w Niemczech, natomiast w Polsce miałby być zastosowany po raz pierwszy.
Przed przeprowadzeniem zabiegu pacjent został poinformowany o specjalnej diecie, jaką powinien stosować przez okres dwóch miesięcy od czasu założenia implantów (półpłynne, zmiksowane pokarmy) oraz o konieczności terminowego stawiania się na wizyty kontrolne.
Mężczyzna uzyskał także informację o technice samego zabiegu, zapoznany został również z całym przebiegiem leczenia oraz z możliwościami powikłań.
Pacjent wyraził na piśmie zgodę na wykonanie zabiegu.
Implanty wstawiono
Zabieg przeprowadzony został w formie szkoleniowej, uczestniczyło w nim kilku lekarzy dentystów. Cztery implanty (dwa w odcinku bocznym i dwa w odcinku przednim) założone zostały przez kierującego szkoleniem. Dokręcenia dokonała jedna z uczestniczek szkolenia lekarz stomatolog. Inny kursant szlifował pacjentowi ząb - w celu wykonania mostu w odcinku przednim.
Po zabiegu pacjenta wysłano na zdjęcie pantomograficzne, które wykonano w tym samym dniu. W oparciu o zdjęcie, dokonana została pozytywna ocena przeprowadzonego zabiegu.
W następnym dniu pacjent otrzymał domięśniowy zastrzyk (antybiotyk). Zastrzyk ten aplikowano przez kilka dni i w tym czasie codziennie mężczyzna zgłaszał się do gabinetu.
Pacjent łącznie poniósł koszt zabiegu w kwocie 5,3 tys. zł.
Problemy po wszczepieniu implantów. Czyja wina?
Po ok. miesiącu od implantacji mężczyzna zgłosił się do gabinetu, wskazując na rozchwianie implantów bocznych. Przyznał przy tym, iż nie przestrzegał zaleconej diety.
Zgłoszenie to nastąpiło przed obciążeniem odcinka bocznego, planowanym na 6 tygodni po zabiegu.
Dentystka wyjęła chwiejące się implanty z powodu braku integracji z kością i zaoferowała wstawienie nowych. Wskazała jednak, że może to nastąpić dopiero po wygojeniu ran.
Ostatecznie dentystka zaimplantowała zęby boczne oraz wykonała u pacjenta wkład koronowo-korzeniowy (ząb pozycja 5 górna lewa), celem zblokowania implantu z tym zębem.
Problemy z kolejnymi implantami. Dziwne zdarzenie
Po pół roku mężczyzna ponownie zgłosił się do gabinetu, bo chociaż implanty boczne były stabilne, wystąpiła ruchomość implantów przednich.
Okazało się, że ząb górny prawy w pozycji 2 oraz implant w miejscu zęba górnego lewego numer 2 są złamane, a implant w miejscu jedynki prawie w całości "wyszedł".
Pacjent zaprzeczył, aby doznał urazu. Dentystka chciała wysłać most do Niemiec na badanie.
Pacjent domagał się ponownego wstawiania implantów. Dentystka nie chciała wykonać usługi bezpłatnie.

Czytaj więcej
Implanty wypadły, nerwy porażone. W zamian 45 tys. złStanowisko sądu lekarskiego. Wina dentystki?
Pacjent złożył do rzecznika odpowiedzialności zawodowej wniosek o sprawdzenie prawidłowości postępowania lekarza (...) w zakresie wykonania implantów oraz uzupełnień protetycznych w trakcie leczenia.
Skarżący wskazał, że pierwsze dwa implanty wypadły po ok. 3 miesiącach, zaś następne po 9 miesiącach wraz z mostkiem i własnym zębem.
Okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej uznał, iż zachodzą uzasadnione przesłanki do wystąpienia do Okręgowego Sądu Lekarskiego z wnioskiem o ukaranie stomatolog.
Okręgowy Sąd Lekarski uznał dentystkę za winną tego, że przeprowadziła nieprawidłowy proces diagnostyczno-terapeutyczny obejmujący:
- brak leczenia przedprotetycznego - niewyrównanie płaszczyzny zgryzu i brak uzupełnienia braków zębowych w żuchwie oraz nieprzeleczenie endodontycznie zęba 46;
- niewłaściwą ocenę stanu pola zabiegowego u pacjenta, polegającą na pominięciu wykonania badania dodatkowego w postaci tomografii komputerowej;
- niewłaściwe prowadzenie dokumentacji medycznej w postaci braku dokładnego opisu implantacji u pacjenta.
Naczelny Sąd Lekarski, po rozpoznaniu odwołania – uchylił zaskarżone orzeczenie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania przez I instancję.
Sąd Rejonowy o winie dentystki
Pacjent wezwał dentystkę do zapłaty tytułem odszkodowania kwoty 5,2 tys. zł (zwrot uiszczonego wynagrodzenia) i 3,0 tys. zł (usunięcie skutków zabiegu wszczepienia implantów) oraz 40,0 tys. zł - tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Skarżący zaznaczył, iż żądana kwota uwzględniała uiszczone przez pozwanego ubezpieczyciela odszkodowanie w wysokości 5,2 tys. zł i zadośćuczynienie w kwocie 4,0 tys. zł.
Sąd I instancji, analizując wydatek na usunięcie pozostałości po implantach z regeneracją kości w wys. 3,0 tys. zł, uznał, że powód nie wykazał, aby okoliczność ta miała jakikolwiek związek z niewłaściwym działaniem pozwanej.
W ocenie Sądu Rejonowego boczne implanty po ich ponownym założeniu przez pozwaną były dobrze osadzone. Sąd dał w pełni wiarę biegłemu sądowemu, że ich usunięcie wynikało jedynie z faktu, iż kolejny lekarz nie chciał dokończyć pracy rozpoczętej przez innego stomatologa (mężczyzna dokończył leczenia u innego lekarza dentysty).
To wskazuje na brak związku przyczynowego pomiędzy działaniem pozwanej, a dodatkowymi wydatkami na leczenie, gdyż te były samodzielną decyzją powoda, który rezygnując z dokończenia rozpoczętego zabiegu u jednego stomatologa udał się do innego lekarza.
Biegli: dentystka bez winy
W ocenie biegłych najbardziej prawdopodobną przyczyną uszkodzenia implantów 11, 22, zęba własnego powoda 12 i wyłamania stałego mostu było przyłożenie dużej siły mechanicznej.
Co istotne, biegli wyrazili również opinię, iż ząb jak i most musiały być mocno osadzone w kości wyrostka zębodołowego szczęki, ponieważ gdyby były osadzone słabo - to nie doszłoby do wyłamania całej konstrukcji z kości wyrostka zębodołowego szczęki.
Biegli wyjaśnili m.in. że „złamanie tego implantu w części przyszczytowej nie jest charakterystyczne dla procesu utraty integracji z kością. Gdyby doszło do utraty integracji implantów z kością (chodziło o dwa implanty), to doszłoby do ich rozchwiania i pojawienia się tkanki łącznej pomiędzy tkanką kostną a jej powierzchnią.
Ewidentnie implant został złamany - w związku z tym musiała "zaistnieć bardzo duża siła”.
Ze stwierdzeniem powoda, zawartym w zarzutach apelacyjnych, iż to pozwana wyłamała powodowi implanty przednie, sąsiadujący z nimi ząb własny i most - pozostają nawet w sprzeczności z jego zeznaniami składanymi na rozprawie („pani doktor poruszała przednimi implantami i je wyjęła").
Analiza opinii biegłych nie prowadzi do wniosków, z których wynikałyby okoliczności dyskwalifikujące zastosowanie metody implantacji w przypadku pacjenta.
Zarówno Sąd Rejonowy, jak Sąd Okręgowy (apelacja) powództwo oddalili.
sygn. akt II Ca 1125/15
Komentarze