
Co nowego w sprawie elektronicznej dokumentacji medycznej? O tym co lekarze dentyści powinni wiedzieć w tym zakresie, aby uniknąć problemów związanych z nowymi obowiązkami - uczestnikom wyjazdowego posiedzenia KS ORL w Katowicach - przekazał Rafał Kiełkowski, wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach i przewodniczący Komisji Stomatologicznej tej Rady. Oto najważniejsze wątki dyskusji.
Póki co znane są terminy.
e- recepta ma obowiązywać od 1 stycznia 2020 r.
(możliwość wystawiania e-recept pojawi się już w lutym 2018 r., ale zapewne jeszcze nie ze wszystkimi wymaganymi funkcjonalnościami);
e-skierowanie ma obowiązywać od 1 stycznia 2021 r.
(w wersji testowej e-skierowania powinny być dostępne od października 2018 r.);
elektroniczna dokumentacja medyczna ma obowiązywać od 1 stycznia 2019 r.
Uwaga jednak, dotychczas nie jest jasno powiedziane co będzie stanowiło żelazny pakiet EDM. To minister zdrowia określi wykaz dokumentów przetwarzanych w ramach EDM. Jest niemal pewne, że obecna papierowa dokumentacja medyczna nie będzie w całości transponowana na wersję elektroniczną.
Podpis elektroniczny
Jeśli elektroniczna dokumentacja medyczna to i podpis elektroniczny. Taki podpis zawierać ma karta specjalisty medycznego związana z nową formułą wydawania prawa wykonywania zawodu. Kto sfinansuje używanie przez lekarza i lekarza dentysty podpisu elektronicznego? Możliwości są trzy: Ministerstwo Zdrowia, samorząd lub lekarz, lekarz dentysta. To oczywiście, że końcowi użytkownicy optują za pierwszym lub drugim rozwiązaniem.
Wiarygodne oprogramowanie
Idea EDM opiera się jeszcze na jednym istotnym założeniu - lekarz dentysta otrzyma do ręki wartościowy program, który umożliwi mu poruszanie się w wirtualnym świecie opisującym proces leczenia pacjenta. Ale z tym także nie jest najlepiej, a szczerze rzecz ujmując – całkiem źle.
Kolejne terminy odkładające „na potem” wdrożenie EDM wcale nie sprawiły, że branża jest lepiej przygotowana do godziny zero niż rok, dwa lata temu.
Firmy informatyczne mają pretensje do twórców platformy P1, że nie umożliwiają im testowania wdrażanych rozwiązań, trudno się temu dziwić, gdyż założenia techniczne zmieniają się niczym w kalejdoskopie. Co testować, skoro wciąż zagadką jest to jak będzie wyglądała ostateczna wersja globalnego systemu elektronicznego przetwarzania danych w ochronie zdrowia.
W takiej sytuacji namawianie lekarzy i lekarzy dentystów do zakupu oprogramowania, aby być przygotowanym zawczasu na to co nastąpi niebawem - jest tak samo dobrym pomysłem jak przekonywanie rodziców do konieczności zakupu podręczników uniwersyteckich dla dziecka, które się jeszcze nie narodziło.
Oczywiście, że można próbować oddzielić wartościowe programy od tych mniej użytecznych. I takie próby czynione były od dawna m.in. przez przedstawicieli samorządu lekarzy i lekarzy dentystów (m.in. OIL w Gdańsku). Funkcjonalność różnych produktów jest tak diametralnie różna, że ich skwantyfikowanie okazuje się czynnością w praktyce niewykonalną.
Podczas konferencji na temat EDM, którą przeprowadzono w listopadzie w siedzibie NRL z udziałem Marcina Węgrzyniaka, dyrektora Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia - Rafał Kiełkowski zgłosił taki oto wniosek: skoro EDM jest wymogiem nakładanym przez regulatora rynku, zasadne byłoby udostępnienie lekarzom i lekarzom dentystów bezpłatnej, podstawowej wersji oprogramowania, dzięki której można by wypełniać ustawowe obowiązki w zakresie e-dokumentacji.
Dyrektor CSOIZ, chyba tylko grzecznościowo przyznał, że taka propozycja warta jest rozważenia. Wiadomo jednak, iż resort zdrowia nie podchodzi do takiego rozwiązania entuzjastycznie, tak samo jak do tworzenia list referencyjnych, na które wciągani byliby producenci tworzący oprogramowanie spełniające funkcje wymagane w systemie EDM.
Tak, czy inaczej postulat zasadny, zważywszy, że na rynku sprzedawane są systemy nie spełniające wymogów prawa. Przykład? Bez trudu można nabyć programy bez zabezpieczeń uniemożliwiających realizowanie korekt dokumentacji bez widocznego śladu dokonywanych zmian, czy wpisywanie wykonanych procedur medycznych w dowolnym czasie po ich przeprowadzeniu.
Co na to twórcy takich rozwiązań informatycznych? Ci spoglądają znacząco w kierunku swoich klientów. To przecież sami lekarze i lekarze dentyści chcą, aby taka funkcjonalność została wprowadzona. Odmowa sprawi, że klient zrezygnuje z zakupu i skieruje kroki do konkurencji. Cóż, tam gdzie jest popyt zawsze znajdzie się podaż.
Przedstawiciele Stowarzyszenia Twórców Oprogramowania Rynku Medycznego, odpierając w ten sposób zarzuty, deklarują jednocześnie, że postarają się wprowadzić wzorcowe rozwiązania spełniające z jednej strony wymogi prawne, z drugiej zaś uwzględniające oczekiwania użytkowników.
Zdezorientowani lekarze i lekarze dentyści czekają na jasne wskazania, w którą stroną mają podążać.
Na ustawienie czytelnych drogowskazów nie pozostało wiele czasu. Wielu uważa, że spoglądając prawdzie w oczy – ten czas, w zasadzie już się skończył.
Komentarze