• Kierunki medyczne otworzyły się na różnych uniwersytetach, także kojarzących się do tej pory wyłącznie z kierunkami humanistycznymi
  • Zwiększona liczba miejsc na kierunkach medycznych ma zażegnać kryzys spowodowany brakami kadrowymi wśród personelu medycznego. Pandemia  COVID-19 dobitnie ujawniła skalę tego problemu, w ocenie wiceministra edukacji i nauki Tomasza Rzymkowskiego

Studia medyczne na KUL

Rzymkowski przyznał, że mamy do czynienia z rozwojem kierunków medycznych na różnych uniwersytetach, także tych kojarzonych dotąd głównie z kierunkami humanistycznymi, jak Katolicki Uniwersytet Lubelski czy Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

- Największym sukcesem ministra Przemysława Czarnka, takim trochę przemilczanym, jest to, że jesteśmy w tej chwili zabezpieczeni na lata, jeśli chodzi o przyszłych adeptów medycyny - ocenił.

Poinformował, że na pierwszym roku medycyny w Polsce jest ok. 10 tys. studentów. - Życzę im, żeby jak najwięcej skończyło po 6 latach kierunek lekarski, ale niech go skończy - nawet 9 tys., no to będziemy w zupełnie innej sytuacji niż w chwili obecnej - zastrzegł.

Uniwersytety humanistyczne. Otwierają kierunki medyczne

Zdaniem wiceministra edukacji i nauki braki kadrowe w polskiej służbie zdrowia najpełniej ukazała pandemia COVID-19.

-Na wspomnianych uniwersytetach, które do tej pory miały jasny sznyt humanistyczny - sam jestem absolwentem KUL i uważam, że jest to uczelnia wybitnie humanistyczna - pojawienie się medycyny jest dobrym obrazem zmiany polskiego szkolnictwa wyższego. Nie wiedzieć czemu przez lata było to ściśle reglamentowane - stwierdził.

Dodał, że otwarcie kierunku lekarskiego to dla każdej uczelni wielkie wyzwanie.

- Trzeba przed wszystkimi uczelniami, czy to publicznymi, czy niepublicznymi, które decydują się na medycynę, chylić czoła, bo to jest naprawdę wielki wysiłek - powiedział.