Agnieszka Ruchała-Tyszler (wiceprezes NRL, szefowa KS NRL): Wielokrotnie występowaliśmy do MZ o zwiększenie miejsc rezydenckich, tymczasem Ministerstwo Zdrowia każdego roku zwiększa liczbę studentów stomatologii. Komisja Stomatologiczna NRL jest temu przeciwna, o czym wypowiedziała się oficjalnie w czerwcu br. Stanowisko argumentowaliśmy to m.in. zbyt dużą liczbą stomatologów w przeliczeniu na mieszkańca oraz niedofinansowaniem uczelni .

Poza tym mamy zbyt małą liczbę miejsc akredytowanych do prowadzenia szkolenia specjalizacyjnego. Zwykle są to jednostki związane z uczelniami medycznymi. Kierownicy tych jednostek nie chcą zwiększać ich liczby tłumacząc się, że ich głównym celem jest nauczanie studentów, a szkolenie specjalizacyjne raczej powinno odbywać się na potrzeby własne zainteresowanych jednostek.

Podmioty prywatne w tej sferze należą do rzadkości. Żeby taki stworzyć potrzeba dużego nakładu pracy, a przy braku motywacji finansowej dla kierowników specjalizacji, to zadanie bardzo trudne.

Niektórzy są zadania, że w stomatologii nie są potrzebne specjalizacje , bo lekarz dentysta może wykonywać pełny zakres świadczeń po uzyskaniu prawa wykonywania zawodu. Nie podzielam tego poglądu, gdyż wiedza uzyskana w procesie specjalizacyjnym zakończonym państwowym egzaminem poszerza horyzonty wiedzy, a także w przeciwieństwie do różnych kursów nie jest wybiorcza i skoncentrowana na jeden aspekt leczenia.

Rezydentury to ta forma kształcenia, która powinna być wiodąca w szkoleniu specjalizacyjnym. Niestety w stomatologii należy do rzadkości, tu króluje umowa cywilno-prawna.

Dlaczego wzrosła liczba rezydentur dla stomatologów dziecięcych i periodontologów? Myślę, że w przypadku stomatologii dziecięcej wybór ten wpisuje się w strategię państwa zakładającą zwiększenie opieki nad dziećmi. Periodontologów jest najmniej w porównaniu z innymi specjalistami, więc pewnie stąd taka decyzja.

O rezydenturach czytaj także:

Znowu drastycznie mało miejsc rezydenckich dla lekarzy dentystów 

Rezydentury dla dentystów stanowią tylko 2,6 proc. wszystkich. Dlaczego?