W Polsce ta dyscyplina znana jest dopiero od 2006 r. W Ameryce Północnej to tradycyjna gra Indian, którą po raz pierwszy francuscy misjonarze zobaczyli w Krainie Wielkich Jezior w XVII wieku.
Zawodnicy lacrosse z kijami w ręku, biegają przerzucając między sobą piłkę. Gra jest dość brutalna i wśród Indian była też wykorzystywana do rozwiązywania konfliktów. Wiele sporów pomiędzy plemionami udało się dzięki tej grze rozwiązać, unikając krwawych walk. Rozgrywki trwały często wiele godzin, a nawet dni, a w ferworze walki zdarzały się ofiary śmiertelne zmagań.
Pole gry ani liczba zawodników na boisku nie były ograniczone. Młodzi wojownicy ćwiczyli w ten sposób swoją wytrzymałość, poprawiali kondycję i starali się utrzymać tempo gry (za zbytnie spowolnienie zawodnikom groziła chłosta ze strony... kobiet z plemienia).
Z czasem rozgrywki stawały się coraz mniej brutalne i ustalono stałe zasady gry. Skodyfikował je w XIX wieku kanadyjski dentysta William George Beers. Przy okazji założył Montrealski Klub Lacrosse. Złośliwi twierdzą, że ponieważ zawodnicy często tracili zęby, stomatolog zobaczył w tej dyscyplinie prawdziwą żyłę złota.
Więcej: gosc.pl