Zdecydowanie częściej zdarza się nam informować, o tym, że to polscy stomatolodzy, cenami i poziomem usług kuszą Europejczyków. Okazuje się jednak, że niespodziewanie, za południową granicą, rośnie konkurencyjny rynek, szczególnie dla rodzimych ortodontów.

Portal naTemat (założycielem serwisu jest znany dziennikarz Tomasz Lis) stomatologią się nie zajmuje, ale żeby nie być posądzonym o kreowanie nieprawdziwej rzeczywistości, odsyłamy do źródła - tutaj.

Autor, przywołując historię kilku osób i opierając się na internetowych wpisach, próbuje dowieść, że leczenie ortodontyczne w Polsce się nie opłaca. Takie zdanie ma m.in. Martyna z Rzeszowa, która "nie załapała się na darmowy aparat ortodontyczny", ponieważ taki przysługuje dzieciom do ukończenia 12. roku życia, a jej rodzice zaniedbali sprawę. Kiedy w wieku 18 lat uświadomiła sobie, że krzywe zęby to naprawdę duży problem, załamała ręce nad cennikiem. - 5 tys. za aparat na górę i dół, 200 zł za wizytę, których będzie pewnie z dziesięć, kolejne setki za odciski i tego typu sprawy. W sumie wyszło mi pod 10 tysięcy. Nierealne wspomina w rozmowie z naTemat.

Rozwiązanie problemu było na wyciągnięcie ręki. No może trochę dalej, bo 100 km od Rzeszowa, w słowackiej miejscowości Svidnik. Bohaterka zadzwoniła do kliniki, umówiła się, pojechała i dostała aparat za 2,5 tys. zł. Za wizytę zapłaciłam 50 złotych. Teraz każdemu polecam, by nawet nie wybierał się do polskiego ortodonty mówi.

Wśród najpopularniejszych kierunków ortodontycznych jest podobno miejscowość Bardejov. W zależności od aparatu ceny wynoszą tam od 1,2 do 2,5 tys. zł. Słowaccy specjaliści dodatkowo proponują raty bez odsetek.