infoDENT24.pl: Ten kto systematycznie przyjeżdża na tragi Krakdent musi odnieść wrażenie, że podczas tegorocznej edycji liczba gości jest wyjątkowo imponująca, malkontenci powiedzą wręcz, że zrobiło się tłoczno. To subiektywne wrażenie, czy rzeczywistość wynikająca z twardych danych?
Grażyna Grabowska, prezes zarządu Targi w Krakowie: Serdecznie witamy każdą osobę, która znalazła czas i ochotę, a przede wszystkim uzasadnienie dla swojej obecności w tych dniach na terenach wystawowych Expo Kraków. Jesteśmy optymistami, ale nawet my nie przypuszczaliśmy, że frekwencja będzie aż tak wysoka. W pierwszym dniu targów liczba gości była o 15 proc. większa niż pierwszego dnia roku ubiegłego - do tej pory rekordowego pod tym względem.

 Nie ma mowy o syndromie tzw. kreatywnej księgowości?
Absolutnie nie. To są twarde dane wynikające ze sprzedanych biletów i dokonanych rejestracji i podlegające łatwej weryfikacji. Do tego trzeba będzie jeszcze dodać liczbę gości korzystających z indywidualnych zaproszeń i tak zwane wejściówki, ale te dane podliczymy po zakończeniu targów.

W naszym przypadku wszelkie niesprawdzone szacunki nie mają racji bytu. Jesteśmy członkiem Polskiej Izby Przemysłu Targowego i gorącymi orędownikami przejrzystych reguł gry. Dane o rekordowej frekwencji, przedstawiane przez nas w ostatnich latach, są systematycznie weryfikowane przez niezależnych audytorów. Pamiętać trzeba, że istotnym obszarem działalności Izby jest gromadzenie i ocena merytoryczna statystyk podawanych przez organizatorów targów, a dotyczących m.in. wielkości wynajętej powierzchni, liczby wystawców i zwiedzających.

Pytanie zatem z czego wynikają takie dane? Może z tego, że wielu wystawców i gości mówi wręcz o metafizycznych związkach z Krakdentem. Trzeba przyznać, że to dość nieoczekiwany osąd, w powiązaniu z – bądź co bądź – wydarzeniem w dużej części biznesowym.
Tam gdzie pojawia się metafizyka trudno o konkretne diagnozy. Z pewnością liczy się dobra atmosfera, jest ona najważniejsza w każdym miejscu i na każdy poziomie relacji międzyludzkich: w domu, w pracy, w kontaktach towarzyskich, ale także biznesowych. Ta atmosfera w dużej mierze kreowana jest w tajemniczy sposób przez Beatę Simon, komisarza targów Krakdent, która od wielu lat jest dobrym duchem tego co się dzieje na Krakdencie i wokół Krakdentu. Jest dla mnie tajemnicą w jaki sposób Beata Simon poznała i – co ważne – cały czas pamięta o preferencjach każdego z kilkuset wystawców. Taka osoba tworzy  właśnie atmosferę, w której nasi partnerzy czują się szczególnie zaopiekowani. Widać, że to działa.

Absolutnie nie chcę jednak powiedzieć, że w naszym przypadku mamy do czynienia ze zjawiskiem one men, a właściwie one woman show. Tak to nie działa. Staramy się, a może bardziej precyzyjnie należałoby powiedzieć, że tak po prostu mamy, iż każdego traktujemy jak honorowego gościa. Gościa, który odwiedza nasz dom, zatem należy mu się nasza największa uwaga i szacunek. Nie wprowadzamy różnych kategorii partnerstwa, które wynikałoby na przykład z poziomu zaangażowania finansowego wystawcy w wydarzenie. Z każdym mamy bliskie, przyjacielskich relacje.

To jest ważne także dlatego, że każdy partner jest dla nas cennym źródłem inspiracji do działań, które w ostatecznym efekcie podnoszą targi Krakdent na wyższy poziom. Staramy się wspierać wszelkie inicjatywy, które mają wymiar edukacyjny, integrujący, branżę. Ważne są dla nas wszystkie pomysły, dzięki którym możemy pokazywać lekarzom dentystom, ale także technikom i higienistkom dentystycznym, najbardziej obiecujące ścieżki rozwoju stomatologii. Wzajemnie inspirujemy się do realizowania celów, które jeszcze rok, dwa lata temu były w sferze nieśmiałych marzeń.

Powstaje niebezpieczny obraz idylli łączącej partnerów dążących do wspólnego celu. To byłby idealny materiał na podręcznik o modelowych relacjach biznesowych.
Nie ma takiej rzeczywistości. Przy okazji spotkań z klientami nie pytam o to co im się podobało, a przynajmniej nie jest to najważniejsze pytanie. Chcemy dociec gdzie znajdują się obszary wymagające dopracowania z naszej strony. Każdą rzecz bardzo łatwo zniszczyć przez zaniechanie. Nie ma takiego przedsięwzięcia, które nie zamieniłoby się w porażkę, o ile nie byłoby systematycznie modyfikowane. Za każdym razem coś poprawiamy. To co było dobre w tym roku, w przyszłym może być jeszcze lepsze. Nie zawsze są to przełomowe zmiany. Każdy, w czas wdrożony lub poprawiony drobiazg, daje impuls do rozwoju i wprowadza harmonię.

Co zatem będzie lepsze w przyszłym roku?
Nie wiem czy w przyszłym, ale namawiamy naszych partnerów, aby ich wspaniałe, z reguły bardzo drogie ekspozycje były w maksymalnym stopniu ekologiczne. To co teraz prezentuje się majestatycznie i budzi zachwyt - po trzech targowych dniach w większości przypadków ulega zniszczeniu. Dobrze, aby aspekt ekologiczny brany był w większym stopniu pod uwagę. Z pewnością nie są to kwestie proste, bo technologie realizacji stoisk mają duże ograniczenia, wierzę jednak, że coś dobrego w tej materii można uczynić.

Harmonia, o której słyszeliśmy, będzie zakłócona w przyszłym roku, bo Krakdent 2019 ma odbyć się w kwietniu, czy to stała tendencja?
To jednorazowa zmiana, wynikająca z faktu, że w okresie 12 – 16 marca w Kolonii odbywać się będzie wystawa dedykowana branży stomatologicznej IDS 2019.

To są właśnie zmiany w naszym otoczeniu, na które musimy nieustannie reagować. Nie na wszystkie mamy wpływ. Na przykład w pierwszym dniu Targów wydarzył się wypadek, który sparaliżował połowę Krakowa, w drugim dniu awaria sieci tramwajowej utrudniła dotarcie na Expo Kraków części naszych gości. Miejmy nadzieję, że trzeci dzień nie przyniesie tego typu nieprzyjemnych niespodzianek.