• Ceny usług stomatologicznych drożeją w tempie największym w całej branży medycznej (w lipcu o 15,8 proc. w skali roku)
  • Klikunastoprocentowy wzrost cen świadczeń stomatologicznych rejestrowany jest w większości państw UE
  • Podwyżki u dentysty to efekt drożejących m.in. mediów, materiałów stomatologicznych i wysokich cen sprzętu, które wzrosły w skali roku nawet o 25 proc.
  • - Inflacja jest jednym z głównych czynników, który wpływa na ceny usług, z jakimi mierzą się pacjenci. Niestety biznes dentystyczny, podobnie jak każdy inny w kraju, nie jest na nią odporny i odczuwa skutki wzrostu cen oraz kosztów stałych – powiedziała infoDENT24.pl Wioletta Januszczyk, dyrektor zarządzająca Medicover Stomatologia
  • Oczywiście coraz częściej zdarza się, że proste wypełnienie to wydatek 300, 400, a nawet 600 zł. To jest jednak cena za najwyższej jakości usługi. Wszelkie materiały dopuszczone do stałego kontaktu z organizmem człowieka nigdy nie były tanie - tłumaczy Michael Strachanowski, ekspert w obszarze marketingu w branży stomatologicznej, reprezentujący na polskim rynku markę dr Mahsa Nejati

Z cenników gabinetów stomatologicznych można wyczytać, że za plombę renomowane lecznice żądają nawet 600 zł, leczenie kanałowe za 1000 zł staje się standardem, postrzegane jako proste usunięcie zęba - to koszt bliższy 300 niż 200 zł, ceny protez szkieletowych zaczynają się od 1,2 tys. zł, a kończą na 5 – 6 tys. zł.

Nie są to ceny ostateczne, bo doświadczenie uczy, że po przeglądzie uzębienia (też kosztuje) z reguły pojawiają się kolejne prace stomatologiczne wymagające pilnej interwencji dentysty.

Inflacja dyktuje ceny w stomatologii. Taniej u dentysty już nie będzie

Faktem jest, że ceny usług stomatologicznych rosną najszybciej w całej branży medycznej. W lipcu na przykład roczna dynamika wyniosła 15,8 proc. (0,8 – 1,0 proc. w skali miesiąca). Jak to wygląda na tle innych pastw UE? Ostatnie dane Eurostatu z czerwca 2022 r. mówią o 0,83 proc. miesięcznej dynamice cen. Szybciej niż w Polsce w czerwcu rosły ceny usług stomatologicznych m.in. w: Finlandii i Słowenii po 1,44 proc., Rumunii 1,21 proc., Łotwie 1,08, Słowacji 1,01 proc. i Litwie 1,03. Polska pod względem wzrostu cen usług stomatologicznych zawsze plasowała się w pierwszej dziesiątce państw członkowskich i nigdy nie zajmowała pod tym względem miejsca na podium. Nie inaczej sytuacja wygląda w 2022 r.

- Inflacja jest jednym z głównych czynników, który wpływa na ceny usług, z jakimi mierzą się pacjenci.  Niestety biznes dentystyczny, podobnie jak każdy inny w kraju, nie jest na nią odporny i odczuwa skutki wzrostu cen oraz kosztów stałych. Wpływ na cennik mają m.in. koszty materiałów i sprzętu. Te rosły już w szczycie pandemii, kiedy to zaburzony został łańcuch dostaw i spadła dostępność. Dziś te materiały są droższe nawet o 10-15 proc. niż przed rokiem, co nie pozostaje bez wpływu na cenę usługi. Podobnie zresztą jak wzrost cen sprzętu. Dla przykładu tomografy podrożały nawet o jedną czwartą. Prowadzenie biznesu stomatologicznego stało się więc wyraźnie droższe niż jeszcze kilka lat temu – powiedziała infoDENT24.pl Wioletta Januszczyk, dyrektor zarządzająca Medicover Stomatologia.

Czy dentyści zarabiają na inflacji?

 Tak, czy inaczej w opinii rozżalonych pacjentów dentyści wykorzystują sytuację, gdyż powołując się na ogólny wzrost cen - wystawiają coraz wyższe rachunki, osiągając nieuzasadnione zyski.

Takiej tezie przeczy raport Krajowego Rejestru Długów (KRD), z którego wynika,że od 2018 r. zadłużenie prywatnego sektora usług medycznych wzrosło o 60 proc. i wynosi obecnie 162 mln zł. Aż 23 proc. tej kwoty (37 mln zł) to zobowiązania właścicieli gabinetów stomatologicznych. Dane KRD mówią, że w dużej części są to właściciele jedno-, czasami kilkustanowiskowych gabinetów stomatologicznych. Zadłużenie jest zrozumiałe, bo uruchomienie najmniejszej lecznicy stomatologicznej, o której można powiedzieć, że nie odbiega od współczesnych standardów w branży - to koszt liczony już w milionach a nie w setkach tysięcy złotych.

Inwestycje wymagają pieniędzy 

- Pacjenci, patrząc na cennik, widzą wyłącznie liczby, ich zdaniem pewnie zbyt wysokie. Nie wynika z nich jednak ogrom inwestycji właściciela, jakie musi ponieść, aby leczenie było skuteczne i przede wszystkim bezpieczne. Mowa tu nie tylko o sprzęcie ale i szkoleniach, w których dentysta musi brać udział regularnie. Cenniki uległy sporym zmianom na przestrzeni ostatnich lat, bo zmieniają się nie tylko trendy medyczne, ale i społeczne. Technologie nadążają za oczekiwaniami pacjentów o efektownym uśmiechu, ale dążenia do ideału nie sprawiają, że leczenie będzie tańsze, wręcz przeciwnie – wyjaśnia w rozmowie z infoDENT24.pl Łukasz Sowa, dyrektor zarządzający w spółce Exactus, organizującej stomatologiczne targi CEDE, właściciel agencji ewiDENTniepr.

- Coraz częściej pacjenci pytają o zabiegi laserem, komputerowe iniekcje znieczuleń, cyfrowe wyciski, niewidoczne aparaty ortodontyczne. Za każdą procedurą, opisaną w cenniku, stoją bardzo drogie urządzenia i godziny równie drogiej nauki. Polscy lekarze dentyści chcą inwestować w nowe technologie, chcą się uczyć, rozwijać. Z drugiej strony pacjenci oczekują niskich rachunków, ale to życzenie nie jest do spełnienia. Poziom świadczeń w stomatologii rozwija się niewspółmiernie szybko wobec innych branż medycyny funkcjonujących na prywatnym rynku usług – dodaje Łukasz Sowa.

- Cen usług stomatologicznych nie należy utożsamiać z pracą lekarza, który zarobione pieniądze wkłada sobie do kieszeni, a później wydaje według własnych potrzeb. To błędne, ale niestety powszechne myślenie pacjentów, płacących za „głupią” plombę niebotyczną kwotę kilkuset złotych. Oczywiście coraz częściej zdarza się, że proste wypełnienie to wydatek 300, 400, a nawet 600 zł. To jest jednak cena za najwyższej jakości usługi. Wszelkie materiały dopuszczone do stałego kontaktu z organizmem człowieka nigdy nie były tanie. Teraz ich cena wzrosła – i to zaledwie w okresie kilkunastu miesięcy - o kilkanaście, nieraz kilkadziesiąt procent – poinformował infoDENT24.pl Michael Strachanowski, ekspert w obszarze marketingu w branży stomatologicznej, reprezentujący na polskim rynku markę dr Mahsa Nejati.

 - Niekomercyjny marketing szeptany już dawno przestał być skutecznym sposobem pozyskiwania klientów. Kto jeszcze kilka lat temu myślał o zatrudnianiu influencerów wskazujących na ten konkretny gabinet stomatologiczny? O kosztownym pozycjonowaniu w Google? Dzisiaj to pokaźna pozycja w strukturze kosztów wielu stomatologicznych lecznic - dodaje Michael Strachanowski.

Ceny rosną, bo dentyści za dużo chcą zarobić?

Z reguły zaraz po dyplomie lekarze dentyści zarabiają żenująco mało (na poziomie płacy minimalnej). Jednak zaledwie w ciągu kilku lat odnotowują dynamiczny przyrost wynagrodzeń - do ok. 10 tys. zł miesięcznie. Pod względem zarobków przeganiają nawet absolwentów studiów technicznych (przez pierwsze trzy lata po dyplomie bezapelacyjnie najwyżej wynagradzanych pracowników) – wynika z danych Ogólnopolskiego Systemu Monitorowania Ekonomicznych Losów Absolwentów Szkół Wyższych (ELA).

Podobne, chociaż nieco wyższe szacunki prezentuje Salary Expert kalkulator płac sygnowany przez Economic Research Institute. Początkujący lekarz dentysta (trzy lata w zawodzie) ma zarabiać w Polsce rocznie średnio 132106 zł, a doświadczony specjalista (ponad osiem lat w zawodzie) aż 242391 zł. Godzinowa stawka (średnia) to 93 zł. Zarobki liczone jako mediana są nieco niższe - 190 483 zł (92 zł).

Zarobki pobudzają wyobraźnię. W prowadzonej przez infoDENT24.pl bazie ofert pracy jobDENT nie należą do rzadkości propozycje współpracy za 20 tys., a nawet 30 tys. zł miesięcznie. Uwaga jednak, stawki wynikają z procentowego odpisu od wypracowanych przychodów i dotyczą tylko doświadczonych specjalistów, których w Polsce jest zdecydowanie zbyt mało To oczywiście głównie z uwagi na wyjątkowo ubogą ofertę szkoleń specjalizacyjnych w ramach rezydentur finansowanych przez Ministerstwo Zdrowia.

Jacek Rozwadowski, prezes zarządu Centrum Medycznego enel med SA, pytany przez infoDENT24.pl o problemy ze skompletowaniem doświadczonej kadry medycznej przyznał, że to powszechny problem, chociaż enel – med stosunkowo dobrze radzi sobie z pozyskiwaniem i kompletowaniem jak najlepszych fachowców. - Tych trzeba umiejętnie zachęcać do stałej współpracy, nie tylko zarobkami. W ostatnich latach płace medyków rosły w enelmedzie o 3 - 4 proc. w skali roku. W tym będzie to ok. 11 proc. Tak wysokich dodatkowych kosztów nikt nie jest w stanie udźwignąć bez korekt cenowych świadczonych usług, chociaż ten moment przesuwamy w czasie – skomentował Jacek Rozwadowski.

Drogo głównie w miastach  

Duże pieniądze dotyczą głównie dużych aglomeracji. W mniejszych ośrodkach nie ma aż takiej presji na rywalizowanie jakościowym poziomem usług. Jednak i tam usługi systematycznie drożeją, bo rosną chociażby ceny mediów, w tym wywóz odpadów medycznych.

- Od 1 lipca ustawowo podwyższono minimalne płace w ochronie zdrowia. To dodatkowe obciążenie dla lekarzy dentystów będących właścicielami gabinetów stomatologicznych. Płace zatrudnionych w lecznicach asystentek i higienistek dentystycznych (wraz z pochodnymi) to pozycja, która w rachunku kosztów tych najmniejszych praktyk stanowi coraz większe obciążenie i musi się odbić na cenie usługi – twierdzi Michael Strachanowski.

Kolejki do dentystów „na NFZ” będą się wydłużać

Stawki płacone przez NFZ sprawiają, że coraz trudniej znaleźć jest chętnych do leczenia pacjentów, w publicznej formule. Będzie tylko gorzej. Od 2019 do 2022 r. średnio w Polsce ubyło 17,3 proc. gabinetów realizujących kontrakty stomatologiczne. Największe straty poniosło woj. kujawsko-pomorskie (spadek aż o 24,6 proc.). Długie kolejki do specjalistów, już teraz bliskie rocznemu oczekiwaniu, będą coraz dłuższe z jeszcze jednego powodu. W kolejkach tych zaczynają ustawiać się pacjenci, dla których stawki za usługi komercyjne stają się zbyt wysokie – podają w rozmowie z infoDENT24.pl dentyści leczący „na NFZ”. To dodatkowi klienci zainteresowani ofertą, na którą publiczny płatnik przeznaczy w 2022 r. ok. 2,07 mld zł (plany na 2023 r. mówią o wzroście do 2,7 mld zł).

To stosunkowo niewielkie pieniądze, jeśli weźmie się pod uwagę ile Polacy wydają na leczenie stomatologiczne z własnej kieszeni. Ten segment rynku szacowany jest na 8 – 10 mld zł rocznie i to z dwucyfrową dynamiką według prognoz na najbliższych kilka lat. Taka dysproporcja nie wynika tylko z chęci Polaków do leczenia się prywatnie. Terminy niektórych terapii „na NFZ”są tak odległe, że przekreślają sens ich podejmowania. Nierzadko bywa i tak, iż procedury przysługujące w ramach koszyka świadczeń gwarantowanych nie dają pewności pożądanego efektu leczenia (np. w ortodoncji).

To może skutkować kuriozalną sytuacją. Mała podaż usług stomatologicznych sprawi, że pieniądze na leczenie w ramach NFZ nie zostaną wykorzystane. A to będzie dobrym, chociaż błędnym wytłumaczeniem, że Polacy wolą leczyć się prywatnie niż w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego.

Z raportu PMR ,,Rynek prywatnej opieki zdrowotnej w Polsce 2022. Analiza rynku i prognozy rozwoju na lata 2022-2027” wynika, że w 2022 r. ceny usług ambulatoryjnych i innych związanych ze zdrowiem wzrosną o ok. 14 proc. (w porównaniu do 2021 r.). - Ceny usług medycznych systematycznie będą się zwiększały. Wpłynie to na decyzje Polaków, którzy mogą ograniczać niektóre prywatne wizyty opłacane z kieszeni np. u dentystów, ale z drugiej strony prawdopodobnie spowoduje to większe zainteresowanie abonamentami medycznymi i prywatnymi ubezpieczeniami zdrowotnymi – mówi autorka raportu Justyna Zagórska, starszy analityk rynku farmaceutycznego i ochrony zdrowia w PMR.

Nie jest tak, że pacjenci mogą wpływać na ceny komercyjnych usług stomatologicznych, wybierając miejsca tam gdzie jest najtaniej. W leczeniu z reguły liczy się czas oczekiwania na usługę, jej jakość, a także wygoda w dotarciu do dentysty. Wszystko to, razem z inflacją, wpływa na coraz wyższe ceny u stomatologa.